Zauważył ktoś ten dziwny [a moim zdaniem głupi] trend w musicalach i filmach muzycznych [Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band, Across the Universe, We will rock you], że bohaterowie mają tak samo na imię, jak nazwy piosenek, bądź ich fragment? To takie pójście na łatwiznę, że aż chce się płakać...