Całkiem niezły film, ale mnie jakoś specjalnie nie ujął,natomiast rozstanie Adama i Beth jest najlepszym wyjściem jakie mogło być.Nie rozumieli się nawzajem, a przez to ranili.Adam nie umie odczytywać emocji innych ludzi,co prawda pod koniec już zrobił małe postępy ale to jeszcze długa droga.
A ja się zastanawiam, kto w tym związku był prawdziwym egoistą. Scena rozstania sugeruje, że Beth nie czuła się kochana przez Adama i myślałam, że on "tylko" jej potrzebował. Tymczasem to ona weszła w jego życie wiedząc z czym będzie się musiała zmierzyć, ale potrzeba pozbierania się po ostatnim związku u boku osoby, co do której masz pewność, że Cię nie oszuka i nie wykorzysta była zbyt kusząca... Czy ONA sama kochała Adama? Nie sądzę, gdyby tak było, nie poprzestałaby na jednej książce i także starała by się bardziej w tym związku, a wyglądało to tak, jakby jej największą wartością, którą do niego wniosła, był sam fakt, że pojawiła się w życiu Adama.... Ileż razy to on musiał pokonywać swoje słabości, obawy i pomimo ogromnego dyskomfortu godził się na sytuacje, w których nie czuł się dobrze i bezpiecznie. Dla niej.
A kiedy ona zawaliła, oskarżając AS o bycie zbyt szczerym w stosunku do jej "wspaniałego' ojca, wysiliła się na czekoladki. Seriously? Czekoladki?