Jestem ciekawa jak ją odebraliście... Szczerze mówiąc jestem trochę w kropce, po obejrzeniu filmu wydawało mi się, że do Adama wreszcie coś dotarło po przeczytaniu książki Beth.. Ale gdy obejrzałam tą scenę kolejny i kolejny raz, zaczęłam wątpić w to czy cokolwiek zrozumiał i nauczył się czytać między wierszami.
W tym filmie choroba Adama przedstawiona była jako problem w nawiązywaniu relacji interpersonalnych i ich interpretacji. Ciężko było mu odczytać niebezpośrednie sugestie. Jedną z nich była książka Beth, która dostał i opowieść o szopach. Miała one pewne ukryte znaczenie. Dlatego nie wiem czy udało mu się je rozszyfrować czy pozostał taki jakim był dotychczas...
Wydaje mi się, że zrozumiał. Dlatego po przeczytaniu pierwszych zdań zaczął się zastanawiać skąd zna te słowa. Na końcu uśmiechnął się, co powinno dać do zrozumienia, że wiedział o co chodzi. Przypomniała mu się ich rozmowa w Central Parku.
Beth dokładnie cytuje słowa, które Adam wypowiedział w nocy w Central Parku
“They don’t really belong here. But here they are.”
Dotyczy zwierząt (rackoon / szop-pracz?) ale książka ma tytuł "Adam". Przenośnia jest prosta, a że dotyczy autora słów to ma znaczenie terapeutyczne. Adam rozumie że można funkcjonować w świecie, w którym jest się tym "innym".
Błagam o litość... Zawsze znajduje się rozwiązanie, ale takie już są filmy... Jakaś końcówka musiała być.
Litość..? dla mnie to słowo ma dość negatywny wydźwięk. Beth go zostawiła, bo była mu jedynie potrzeba do rzeczy przyziemnych takich jak odnalezienie się w obcym świecie. Równie dobrze mógłby załatwić dla siebie przewodnika.
Jest to twoje zdanie i je szanuję. Naprawdę nie wierzę, że tak było, a może po prostu pojmuje film inaczej niż inni., nie wiem...
Film troszeczke Cie poruszył skoro jeszcze tutaj jesteś ? : )
Możliwe, niemniej jednak to Beth miała na myśli. Film spodobał mi się do tego stopnia, że oglądałam go przez 3 dni z rzędu ;)
A nie uważasz, że w momencie gdy Adam "tłumaczył" Beth dlatego ma z nim jechać, chciał to wszystko powiedzieć inaczej? Zaczął przecież z godnie z zamiarem: "Jesteś częścią mnie...", następnie zamiast powiedzieć coś w stylu: "jesteś mi potrzebna do... bycia szczęśliwym", powiedział "jesteś mi potrzebna do... codziennego życia". Do słów "jesteś mi potrzebna do..." ciężko mu przychodziło mówienie tego, potem już jakby łatwiej, zwięźlej. No i mina Beth posmutniała... ciekawy zabieg twórców filmu. Pokazali dwie ścieżki, gdyby Adam powiedział co innego po "..." film skończył by się inaczej. W tym wypadku, reakcja Beth nie powinna dziwić.
Faktycznie źle to ujął w rozmowie,ale ona oczekiwała od niego wyrażenia uczuć mimo, że wiedziała o tym, że tego nie potrafi. To raczej tak, jakby ona specjalnie go zapytała, żeby mieć poparcie dla swoich wątpliwości. Stchórzyła i chciała mieć idealną wymówkę. Ja, ty, inni, którzy oglądali ten film, domyślili się sensu słów Adama. Czemu ona nie potrafiła? Bo nie chciała, bo się bała, może ją to przerosło? :)
Może dlatego, że zrozumiała, że tak będzie za każdym razem... za każdym razem kiedy będzie chciała, potrzebowała uczuć, będzie najzwyczajniej w świecie musiała "obejść się smakiem", a życie BEZ uczuć to nie to, czego spodziewała się po swoim romantycznym życiu...
Niby ją rozumiem,ale w sumie nie do końca podoba mi się jej postawa. Bo tak naprawdę uczucia były i nie byłoby to życie bez uczuć, tylko bez wyrażania ich w odpowiedni sposob. ;) Nie lubie jej postaci xD
Zrozumiał. Podzielam pogląd relaj_ Kiedy Adam opowiadał w planetarium o interferencyjnych teleskopach, w pewnym momencie "przyhamował" i prostym językiem powiedział, że "lepiej poprostu popatrzeć nocą na niebo", co wywołało uśmiech na twarzach słuchaczy. Kiedy koleżanka mu przekazała paczkę, on po chwili zrozumiał, że trzeba jej pomóc w niesieniu pudeł. Kiedy kolega zapytał czy będzie dzis na spotkaniu, on od razu powiedział, że tak. Czyli przekaz z ksiązki Beth też zrozumiał, bo chodzi własnie o to, że dla ludzi z zespołem Aspergera świat otaczający to nie ich świat, osoby takie postrzegają rzeczywistość inaczej, ale mimo tego żyją w tym świecie i radzą sobie. A to, że Beth nie chciała z nim jechać, to tylko dlatego, żeby Adam sam sobie pomógł, bo przy Beth nie rozwinąłby skrzydeł, wiedziałby, że obok jest ona i zawsze może poprosic ją o pomoc, a tu chodzi o to, żeby tacy ludzie jak Adam uczyli się życia, a najlepiej im to wychodzi kiedy sami sobie muszą radzić, a to w przyszłości zaprocentuje i pozwoli im znaleźć drugą połówkę i żyć w tym "innym" świecie.
Juz po 1st wypowierdzi wiedzialem ze jest z toba cos nie tak ..pozniejsze tylko potwierdzily mi ze mialem racje i naprawde jest z toba cos nie tak.. dla mnie nie powinnas sie zabierac za takie filmy bo wbrew temu co myslisz naprawde takie filmy nie sa dla ciebie :D
A twoje wypowiedzi wspaniale to pokazuja... :D
Och nie wiedziałam, że niezrozumienie sceny świadczy o tym że jest ze mną "coś nie tak" ... (?) Jeśli jesteś takim znawcą ludzi i oceniasz ich po dwóch czy trzech wypowiedziach, może powinieneś zastanowić się nad równie ważnym faktem, który najprawdopodobniej umknął Twojej uwadze, mnianowicie - CZYM JEST FILMWEB?
Mialem podobne przemyslenia. Wydaje mi sie, ze ojciec Adama trzymal go po prostu za bardzo pod kloszem, przez co nie mogl on (jak ini ludzie z ta choroba) do konca nauczyc sie wszystkich reakcji na zachowania innych ludzi. Tak naprawde wiec Beth wyswiadczyla mu przysluge, dzieki temu wstrzasowi w koncu zdecydowal sie opuscic swiat, ktory znal i jak widac wyszlo mu to na dobre. Zaczal uczyc sie odpowiednich zachowan.
Film swietny, dla mnie 8/10, choc nie ukrywam, ze ocena tak wysoka wlasnie za koncowke, ktora nie jest prostym happy-endem, co strasznie splaszczyloby caly film. Niemniej chyba kazdy mimo wszystko ogladajac ostatnie minuty w glebi serca chcial, zeby Beth wrocila do Adama.
Nie umiem zrozumieć, dlaczego Ona do Niego nie dojechała?! Dlaczego to niby zaliczane jest do komedii? Toż to dramat w najczystszej postaci!
Czy ze strony Beth to była miłość? Mam wrażenie że nie. I chyba stąd te pytania do koleżanki czy Adam nadaje się jako partner w związku. Do tego te wyrzuty że zachowuje się jak dziecko. To tak jakby złościć się na ślepego że nie widzi. Według mnie z jej strony to było trochę takie kalkulowanie. Czy on będzie dobrym facetem/mężem, czy powie jej że ją kocha? Przyjaźń to chyba wszystko na co było ją stać. Takie jest moje zdanie. Jeśli ktoś się nie zgadza to oczywiście ma takie prawo. P.S. Interpretacja końcowej sceny wyjaśniona przez eszela jest naprawdę znakomita ;-) Dzięki za rozjaśnienie pewnych spraw
Może fakt, iż tworzyła książki dla dzieci miał być podpowiedzią, że szukała w miłości matczynej relacji, szukała dziecięcej ufności i prostoty, a w toku wydarzeń udało jej się z tego wyrosnąć?
Moim zdaniem zaczął rozumieć. W zasadzie zaryzykowałabym mówiąc, że on cały czas wiedział co i jak czuje ale nie potrafił tego przekazać, nawet jak bardzo chciał to dobierał tak słowa, że nijak nie odzwierciedlały tego co czuje. Niestety jego choroba to determinowała i należało się z tym liczyć. Jestem w stanie zrozumieć Beth bo brakowało jej tej jego "słownej czułości, troski i wrażliwości" ale chyba taka jest cena takiego związku. Należy dużo pracy włożyć w to, żeby druga osoba nauczyła się wyrażać swoje uczucia.