Nie potrafię rozgryźć jednej ze scen w filmie. Być może konieczna jest do tego pewna wiedza
o kulturze latynoamerykańskiej. Będę mile zaskoczony jeśli ktoś rozwikła mi tą zagadkę.
W początkowej fazie podróży ma miejsce następująca sytuacja:
Ruben zatrzymuje ciężarówkę i wysiada z niej sam na krótką chwilę. Podchodzi do czegoś w
rodzaju ołtarzyka przy drodze (przynajmniej mi to miejsce w ten sposób się skojarzyło).
Odpala papierosa, chwilę nad czymś duma, po czym zostawia niedopałek na miejscu, pośród
różnych innych bibelotów leżących na półce.
I teraz: o co chodzi?
Wyglądało to jakby się z kimś (duchowo) dzielił papierosem, ale ekspertem nie jestem...
To jest po prostu przydrożna kapliczka. Latynoamerykanie mają charakterystyczną religijność, nazwałabym ją personalną, szczerą i "bibelotową". Nie wiem, czy to akurat jest latynoamerykański (argentyński) zwyczaj, ale zostawianie osobistych przedmiotów w miejscach związanych z religią funkcjonuje w wielu kulturach.