Postacie są płaskie niczym struktura grafenu. Dialogi... gdyby bułki z czasem stawały się równie czerstwe jak polski dubbing można by nimi wbijać gwoździe. Gagi, a i owszem były. Nawet je policzyłem... na palcach jednej ręki. Najlepsze z nich stoją na poziomie "rzucone mimochodem" w produkcjach typu Shrek.
Jednym zdaniem: jest to produkcja dla widowni mającej 4-6 lat na poziomie klubu myszki miki czy innego tłuczonego masowo ustrojstwa. Rozumiem, że niski budżet, brak doświadczenia itd. ale gdyby takie samo podejście mieli prekursorzy kina na gwiezdne wojny chadzało by się do teatru lub opery.