Przyznam, że poszłam z pewnymi obawami do kina na Aleksandra ale zostałam miło zaskoczona:) Bardzo podobała mi się obsada, Colin w roli Alexandra był świetny moim zdaniem, grał bardzo przekonująco. Angelina mimo, że w realnym świecie jest tylko o rok starsza od Farrella, a tu zagrała jego matkę wypadła bardzo dobrze. W mojej opini było widać jak kocha syna i chce by osiągnął władzę. Inni aktorzy, w tym Jared Leto, Val Kilmer, Anthony Hopkins, też zaprezentowali dobre aktorstwo.
Mi, jak i moim znjamomy w kinie, bardzo podobałą się muzyka, świetna robota choć momentami zaczęsto pojawiał się jeden motyw;)
Film rozkręcał się też moim zdaniem w miare trwania, bo nam sam początku był trochę gorszy, jakoś jakby scenariusz był niedopracowany...Ale potem były już dużo lepsze dialogi i jak i monologi Alexandra. Najbardziej jednak przypadły mi słowa w końcówce wypowiadane przez Ptolemeusza I(o ile się nie mylę), który mówił, że ludzie boją sie marzycieli. Nie jestem w stanie zacytować niestety tych kilku zdań, ale jeśli wybierzecie się do kina to zwrócić uwagę na ten fragment.
Sceny bitwne naprawdę dobre, zdecydowanie moim zdaniem najlepsza był ostatnia, ta w Indiach. Wspaniły pomysł filmowania od pewnego momentu jakby w czerwonym świetle, bardzo efektowne. A tylko radzę siadać dalej w kinie, bo ja siedziałam za blisko i miałam pewne problemy w opanowaniu walk na ekranie;P
Przeczytałam, że niektórzy zarzucają iż film jest nudny...może rzeczywiście początek jest słabszy ale film się naprawdę rozwija. Zresztą wydaje mi się, że jeśli człwoiek w pewnym momencie da się zaczarować tą historią to i 3 godzinne siedzenie będzie mu nie straszne :D
Dobra chyba się za bardzo rozpisałam, wybaczcie:) Jeszcze tylko jedno, podobało mi się to jak opowiedziano historię Aleksandra, do mnie ten obraz przemówił, choć trudno mi oceniać czy jest w 100% zgodny tak zwaną prawdą historyczną. Ale mi udało się poprze ten film dostrzec to, że Aleksander był naprawdę WIELKI. Pozdrawiam