Jak można przedstawić Aleksandra jako taką rozlazłą mameje??? Przecież człowiek z takim charakterem nie byłby w stanie podbić takiej części świata!! to jakies nieporozumienie, ten kto pisał scenariusz powinien się palnąć w łeb za takie zmarnowanie tematu!!!
Z jakim charakterem? De facto Alexander miał właśnie taki charakter, połączony z wizją, w pełni nowoczesną armią i cholerną dawką szczęścia.
Przecież Alexander w tym filmie to rozmemłana kukła!! Jest przedstawiony jako osoba, którą trzeba przez całe życie prowadzić!!! Taki człowiek nie dałby rady poprowadzić wojska!!
Jednak poprowadził, jest kilka powodów dla których wojsko słuchało tego rozchwianego emocjonalnie szalonego wizjonera z zacięciem na Boga.
Gdy natomiast wojsku, nażartemu, napojonemu, z bogactwem przekraczającym znacznie, ale to znacznie dochody Macedonii przestały się podobać porządki, jakie Alexander zaprowadza, ani wojny w jakiś dzikich krainach pokroju doliny Indu, ani to iż ten człowiek ich kosztem dokonuje rzeczy niemożliwych lub też przeprowadza czystki w korpusie oficjerskim (co zresztą jest ukazane na filmie) to mu odpowiednio dano do zrozumienia iż wszystkich irytuje. Najpierw kilka małych buntów, kilka spisków, a potem raz a dobrze w Babilonii. I nasz kochany Alexander, sprawiający tyle problemów, zrobił wszystkim Pa pa (a potem mamy wojny Diadochów).
Podejrzewam iż chodziło mu o to, że jak ktoś normalny słyszy "Alexander" to widzi wielkiego herosa, bez emocji rozwalającego tysiące persów, spychającego ich do studni etc. Posąg z Marmuru, monument bez skazy, wyprany z człowieczeństwa i wad pokroju notorycznego pijaństwa etc.
Tak, o to mi chodziło. Bardzo się ciesze Stone przedstawił Alexandra w ten, a nie inny sposób i ubolewam nad tak zimnym przyjęciem ze strony widowni. Oglądałem ten film z 5 razy i musze przyznać, że za każdym razem dostrzegam w nim coraz to nowe smaczki.
Nie chodziło mi o to że był jak posąg, kazdy ma swoje słabe strony i on zapewne też je miał. Po prostu chodziło mi o to, że w filmie jest ukazany za bardzo rozlaźle, rzekłabym
Nie ma tu żadnego nadużycia wiele źródeł podaje, że był bisexualistą i miał poważne problemy natury psychicznej. Moim zdaniem Alexander jest w filmie lepiej pokazany niż Wiliam Wallace, czy Maximus.
Zdecydowanie, zwłaszcza na tle fikcyjnego Maximusa... i właśnie to dla wielu jest minusem. Widzowie chcieli drugiego napakowanego Maximusa, z gołą klatą i w samych gaciach (a'ka jak Leonidas), bohatera-masakratora... a dostali kawał solidnej historii na faktach, autorytet obdarty z mitologii. Nie jest to nasz wspaniały Alexander z fresków z Pompei, tylko człowiek. Pełen wad, zalet, szaleństwa. Historia w tym filmie opowiedziana jest "po ludzku" i to prawdopodobnie straszy widza. "Że co? Że on taki jak my? On miał mamę!!! On miał tatę!! Co to ma być!?"
Dodam od siebie iż to mój ulubiony film historyczny (starożytny) z lat 2001-2011, chociaż było ich kilka to ten zawsze pamiętam.
Mój też, nie przepadam za Scott'em postaciew jego filmach są płytkie i czarnobiałe, choć są wyjątki bardzo mi się podobał szalony cesarz Commudus w wykonaniu Phoenixa). Najgorsze jest to że filmy Scotta bez odpowiedniego rozmachu kompletnie tracą na wartości przykładem jest chociażby ostatni Robin Hood, który jak dla mnie jest obrazem bardzo przeciętnym. Jeśli chodzi o GIbsona i jego Braveheart, to bardziej pójść na łatwizne już się nie dało, mamy tam albo angielskich szajbusów, którzy tylko by gnębili wieśniaków i gwałcili ich kobiety, albo mężnych Szkotów, w wolnych chwilach walczących o wolność i takie tam. Oczywiście jeśli chodzi Braveheart i Gladiatora to wiele rekompensuje piękne wykonanie techniczne. Właściwie to nie wiele jest niewiele tak wiarygodnych historycznych jak Alexander, czy chociażby świetnie oddające zawieruche historii "Duchy Goi"