Jak można reżyserowi z "zacięciem" społecznym, antywojennym dać do zrobienia film o największym wojowniku starożytności? Wiadomo, że zrobi coś wymęczonego, przykrytego efektami wielkobudżetowej scenografii.
nie był nigdy "największym wojownikiem" raczej najlepszym dowódcą , strategiem swoich czasów.
Ten sam reżyser "z "zacięciem" społecznym" nakręcił "Pluton" - jeden z ważniejszych filmów wojennych o jednym z najokrutniejszych konfliktów zbrojnych po II WŚ. Tak więc moim zdaniem pacyfizm Stone'a nie powinien w tej kwestii mieć znaczenia. To, że robi film o wielkim wojowniku - czy tam dowódcy - nie znaczy, że ten film nie może mieć wydźwięku antywojennego. I w cale nie musi być on wymęczony ;)
To właśnie "pacyfiści" kręcą filmy antywojenne i piszą takie książki! "Pluton" to film antywojenny!
Film o Aleksandrze miał być, w zamierzeniu producentów, hołdem dla niego - a nie filmem antywojennym.
Chciałem po prostu powiedzieć, że filmy o wszelkiego rodzaju wojnach mogą mieć pacyfistyczny wydźwięk i jednocześnie nie muszą być one wymęczone.
Film jest hołdem dla Aleksandra - marzyciela, twórcy imperium, krzewiciela kultury greckiej, który przyczynił się do aktywnej wymiany kulturowej między Grecją a bliskim wschodem. A to że film ukazuje wojnę jako coś złego w niczym mu nie umniejsza.