Charakteryzacja. Juz abstrahując od tego że Alexander i jego matka sprawiają wrażenie rówieśników. Pomimo znoju, wszędobylskiego kurzu, dalekich wypraw, odniesionych ran, większość postaci zachwyca wymuskanym, hollywoodskim licem. Nie brudzą się, nie starzeją. Dekoracje i kostiumy wyglądają sztucznie, plastikowo. Aktorzy sprawiają wrażenie znajomych na karnawałowej imprezie z profesjonalnym makijażystą. Jednak największym cierniem w oku jest dla mnie fryzura Alexandra. Komicznie dobrany blond, odrosty, doczepki, próby farbowania brwi.. Z początku parskałam śmiechem, później już tylko ubolewałam. Rozumiem że nie każdego ruszają takie niuanse i może i mnie by nie ruszały gdyby nie chodziło o film historyczny. A to, co estetycznie można wybaczyć produkcjom z lat 60-tych czy 80-tych, moim zdaniem nie przechodzi w roku 2004.