Sam film tak sobie nakręcony i mogło być lepiej, ale jeden z niewielu filmów historycznych w którym jest chociaż trochę sensu a za to duży plus
to prawda ale mimo wszystko trochę nazbyt hurrapatriotyczny, no i jak to często bywa w (post)sowieckich filmach wciskana dualistyczna wizja świata - zły zachód kontra Święta Ruś, źli łacinnicy kontra dobre prawosławie...znamienne że Tatarzy są pokazani jak swojacy - da się z nimi dogadać, tylko ten zachód złyy...
Ale to taki typ filmu dokładnie taki sam jak Amerykańskie gdzie są źli oni (ZSRR, komuniści, korea, chiny, terroryści itp) to taki rodzaj filmu. Wiec nie rozumiem co w tym złego, no i akurat w tym przypadku zachód był "zły"
no nie u Amerykanów widać często refleksję nad tym (obok rzeczywiście patriotycznej produkcji), zresztą jest u nich cała masa twórców nastawiona na biczowanie Ameryki raczej niż na wychwalanie jej bohaterstwa, u ruskich takich niewielu...
No nie wiem, w Rosji jest dużo takich filmów, ale w ogóle nie znanych u nas, a Amerykanie kręcą tyle samo patriotycznych głupot co Rosjanie, i to głupszych.
Szczególnie że według mnie Aleksander wcale jakiś taki nie był.
Ale ja zauważyłem że Polacy mają taką manierę że wszędzie widzą jakieś anty-wątki w filmach ;)