W zasadzie opowiada o tym każdy film Kieślowskiego. Metafizyka otaczającego nas świata. Jest ciekawy fragment w dokumencie, tuz przed jego śmiercią, jak o tym mówi: "poczucie dziwności, niejasności, tajemnicy jest caly czas". W przypadku Amatora można odnieść wrażenie, że zabrakło elementu wyostrzenia, rozmachu w konflikcie głównego bohatera. Cała jego postawa jest zbyt płynna. Ja takie odnosze wrażenie, ale automatycznie uzmysławiam sobie, że właśnie o to chodziło, aby Filip Mosz cały czas był zwykła osobą, z ludu, nienacechowaną bohaterstwem, i taki jest. To niewątpliwie zasługa filozofii Kieślowskiego i talentu aktorskiego Stuhra.