PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=3808}
8,0 33 662
oceny
8,0 10 1 33662
8,6 39
ocen krytyków
Amator
powrót do forum filmu Amator

Poczciwe filmidło

ocenił(a) film na 6

Film o facecie, który dostaje kamerę i postanawia kręcić filmy o życiu, które toczy się wokół niego. Z racji, że to okres socjalistyczny, na każdym kroku kontroluje go zarząd zakładowy. Cenzura daje mu się we znaki, problemy rodzinne również, jednak on poprzez kamerę odnajduje sens życia i to coś, czego nie da się opisać słowami. Nie ma co dorabiać ideologii do tego filmu, bo ujmuje to jego prostocie i szczerości.
Kieślowski być może opowiada o sobie samym. O tym jak film wpłynął na jego życie, jak chęć pokazania tego, co prawdziwe wygrała w nim, jak rodził się w nim artyzm i umiłowanie prostego życia.
Szkoda, że reżyser zrobił film niebezpiecznie bezpieczny. Niby dramat, a bohater nie przejmuje się niczym. Dla niego liczy się tylko kamera i to, co robi. Traci żonę? No i co z tego, przecież ma kochankę, a jeśli nawet nie, to ma swoją kamerę. Jego kolega traci pracę? Czy to ważne? Absolutnie nie, bo go uspokaja i mówi, że wszystko w porządku, takie rzeczy się zdarzają. To może ruszy go to, że dyrektor wyjaśnia mu, że nie wszystko można pokazywać? Wątpliwe, niszczy swój ostatni film, ale czy przestanie kręcić w ogóle?
Przez te namnożenie happy endów i sukcesów nie czuć ciężaru emocjonalnego. Odejście żony nie rusza, wylanie kogoś tam z pracy nie rusza, zniszczenie filmu nie rusza. Ruszają jedynie sukcesy, ale jest ich tak wiele, że widz się do nich przyzwyczaja i nie widzi innego zakończenia historii Filipa aniżeli jego twarzy z uśmiechem od ucha do ucha.
Przemiana prostego człowieka, który zafascynowany rzeczywistością chce ją uchwycić z różnych powodów - dla wspomnień, dla prawdy, dla siebie. Żałuję, że twórca nie rzuca kłód pod nogi młodemu artyście, a jeśli już to są to raczej małe gałązki, które może nawet przekroczyć. Cały film taki jest: grzeczny, przylizany, każdy do każdego grzecznie mówi, a cały świat to naprawdę wesołe miejsce. Dramat bohatera praktycznie nie istnieje, a kamera jest rozwiązaniem każdej troski. Dlaczego więc porzucać ją na rzecz czegokolwiek innego?
Nie rozumiem dorabiania ideologii i symboliki, zwłaszcza w scenie końcowej. Nawet na FilmWebie pojawiaj się głosy, że spojrzenie w obiektyw to wyraz dojrzałości artystycznej. Tylko chyba nie chodzi o ten rodzaj sztuki, bo w filmie robienie materiału o sobie samym nie jest wyrazem tejże dojrzałości. To raczej brak pomysłu, bo najprościej jest robić coś o sobie, coś snobistycznego i tym samym nudnego i oklepanego. Nie wiem również, co oznacza termin "dojrzałość artystyczna"? Czy chodzi o spuszczenie z tonu i więcej powagi, czy może autorefleksję, która i tak towarzyszyła amatorowi, ponieważ "kamerował" on życie własnej rodziny.
Film prosty, ale przez tę prostotę szczery. Może nie w kreowaniu bezpiecznego i pięknego świata, ale w opowiadaniu o sztuce - jak najbardziej. Poczciwe filmidło - dobre określenie tego filmu.

katedra

"Szkoda, że reżyser zrobił film niebezpiecznie bezpieczny. Niby dramat, a bohater nie przejmuje się niczym...(...) Odejście żony nie rusza, wylanie kogoś tam z pracy nie rusza, zniszczenie filmu nie rusza."

Jednak się tym przejmuje. Twierdzenie, że jest inaczej nie znajduje potwierdzenia w samym filmie.

"Dramat bohatera praktycznie nie istnieje..."

Przecież cała historia jego przemiany to właśnie dramat. Bo opuszcza kokon, gdzie może i biednie ale spokojnie i przewidywalnie, a nade wszystko bezpiecznie. Dowiaduje się sporo o świecie wokół. ale też o sobie samym, a nie są to tylko przyjemne rzeczy. Więc dramat jednak jest i tylko dziwne, ze go ignorujesz.



ocenił(a) film na 6
zweistein

Przemiana, nie dramat, a to dwie różne rzeczy.
Przechodząc przemianę bez niego, jakby jej nie przechodził. Odejście żony mogłoby się nawet nie odbyć

katedra

To jednak nie przemiana robaka bez serca i mózgu, prawda?
Odejście żony ( i dziecka, bo o nim zapomniałeś) to jedno, tam jest więcej - zresztą piszesz o tym wyżej. Np. skoro w filmie jest wyraźnie pokazane, jak przeżywa to, że wpłynął na zwolnienie kolegi z pracy, jak możną twierdzić, że tego nie było? Zniszczenie filmu to trauma, zaprzeczenie wszystkiego, czemu się poświęcił. Tego też nie ma?

ocenił(a) film na 6
zweistein

A kto mówi,że bez serca i bez mózgu. Chociaż, patrząc na zachowanie bohatera...
No i jak na niego to wpłynęło? Porzucił pasję? Zrobił coś?
A czy po zniszczeniu filmu przestał kręcić filmy? Wyrzucił kamerę czy tylko taśmę filmową?

katedra

Kolejne wydarzenia to dojrzewanie bohatera, jego przemiana - a że powoduje określone konsekwencje w jego życiu prywatnym, zawodowym - (ale przede wszystkim zmienia jego poczucie tożsamości - kim jest, kim chce być?) - można spokojnie określić je "dramatycznymi".
Porzucił pasję? Zrobił coś? Przestał kręcić?
Zadajesz pytania, na które odpowiedzi nie ma, bo film się kończy, prawda?

ocenił(a) film na 6
zweistein

Zadaję pytania, które mają doprecyzować o co ci chodzi

katedra

Chodzi mi o to, co zawarto w filmie (a jest tego sporo), nie o dywagacje, co się może stać po ostatniej scenie.
Skąd niby mamy wiedzieć, czy "porzucił pasję i przestał kręcić"? Można natomiast przypuszczać - po tym jak skierował kamerę na siebie - że nie porzucił i nie przestał.

ocenił(a) film na 6
zweistein

Nie chodzi mi o to. Próbuję dowiedzieć się co rozumiesz przez emocje, których ja nie uświadczyłem

katedra

"Porzucił pasję? Zrobił coś? Przestał kręcić? "
To chyba jednak nie są pytania "o emocje", tylko o to to, co nastąpi po filmie, a czego widz już nie doświadczy.
W filmie widać, ze facet się zmienia, wprost pokazane są sytuacje, w których mówi o tym, że nie może już być tym, kim był wcześniej. Już nie będzie nigdy "tamtym" Moszem.
Reaguje emocjonalnie podczas konfliktu z żona, w rozmowie z dyrektorem, w sytuacji zwolnienia kolegi z pracy, i w ost. scenie, kiedy niszczy swój ukochany film.

ocenił(a) film na 6
zweistein

Wszystko to pięknie brzmi na papierze i monitorze, tak naprawdę ma ekranie tego nie widać, a emocjonalne zachowania sprowadzają się do uwielbienie nowej pasji bohatera

katedra

No właśnie nie. Facet się zmienia, wyrasta z dawnego siebie, rozwala świat, który jeszcze niedawno był ostoją i pewnością. to widać na filmie. Mosz też to czuje, może bardziej czuje niż rozumie.
Nowa pasja to przecież nie bezrefleksyjna zabawa, tylko odkrywanie tego, co było przedtem ukryte i początkowy entuzjazm, a potem gorzkie konsekwencje widzenia więcej i bardziej.

ocenił(a) film na 6
zweistein

Jasne, też tak myślę o pasji, ale nie widzę tego w filmie

katedra

No to ja zobaczyłem. A jak się przejął zwolnieniem kolegi też nie widzisz?

ocenił(a) film na 6
zweistein

Nie, bo nadal był zbyt zajęty filmem, aby nawet mu pomóc.

katedra

Fascynacja filmem to jedno, odkrycie konsekwencji to drugie. I tych konsekwencji bohater nie zignorował.
Podczas rozmowy z Osuchem wyrzuty sumienia Mosza został wyraźnie wyartykułowane. Również język ciała, mimika przemawiają za poparciem tej interpretacji. Mógł pomóc i tego nie zrobił? Jak konkretnie?
Co Mosz powiedział dyrektorowi? Co powiedział Moszowi sam "odstrzelony" kolega? Twierdzenie, że "się nie przejął" nie znajduje potwierdzenia w filmie. Bo nawet jeśli nic nie mógł już zrobić (decyzja została podjęta nieodwołalnie, dyrektor nie zmieni zdania, a sam Osuch już się z tym pogodził) Mosz czuł się odpowiedzialny za taki rozwój wypadków.

ocenił(a) film na 6
zweistein

Ciężko mi teraz mówić o szczegółowych scenach, bo oglądałem film dosyć dawno, jednak o ile dobrze pamiętam nawet nie próbował zmienić sytuacji, w której się znalazł. Nie próbował pogodzić się z żoną ani pomóc koledze, bo miał ich w dupie, wolał "kamerować".

katedra

No to słabo jednak pamiętasz. Bo na protesty Mosza dyrektor odpowiedział, ze nic już nie da się zrobić, decyzja jest nieodwołalna. Zaś Osuch wprost rozgrzeszył Mosza i nie oczekiwał od niego żadnych dramatycznych kroków.
Żona odeszła bo widziała, ze nowa pasja stała się dla niego najważniejsza. A on nie potrafił z tego zrezygnować, to było ostatecznie większe niż dom, rodzina, dziecko.
Skoro Mosz po prostu "wolał kamerować", dlaczego w ostatniej scenie niszczy swój film? Przecież miał wszystko w d..., czy tak?

ocenił(a) film na 6
zweistein

Aha, skoro ktoś mówi komuś, ze coś jest nieodwołalne, to ten ktoś, mega zdeterminowany i działający pod wpływem emocji nie robi nic.
Zniszczył film, ale "kamerować" nie przestał

katedra

"Aha, skoro ktoś mówi komuś, ze coś jest nieodwołalne, to ten ktoś..."

Właśnie tak. W realnym życiu to dość typowe. W tym przypadku: Osuch był już na wylocie, działania Mosza tylko przyspieszyły to, co było i tak przesądzone (rozmowa z dyrektorem). A Mosz nie jest nieskazitelnym rycerzem na białym koniu, Może ty byś się upierał w sytuacji, gdy wiesz, ze wszystko już pozamiatane, a kolega też pogodził się ze swoim losem. Ale to byłby chyba już inny film.

"Zniszczył film, ale "kamerować" nie przestał..."

Kluczowe pytanie: dlaczego zniszczył? Bo - jak uważasz - miał wszystkich w d., czy może dlatego, ze nie miał? Odpowiedź jest oczywista: gdyby myślał tylko o sobie i swojej pasji, nie byłoby powodu do zniszczenia filmu.

ocenił(a) film na 6
zweistein

To nie jest realne życie.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale od wczoraj wymieniamy się jedynie argumentami na zasadzie:
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!

katedra

Za to realny film, w którym znaleźć można konkretne sceny, wypowiedzi, zachowania. Można też udawać, ze ich tam wcale nie ma, tylko po co?
Moje obserwacje i wnioski wyprowadzam wyraźnie z filmu i wskazuję odpowiednie sceny dla ich poparcia.

Jeszcze wykrzykniki się nie zgadzają.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones