Nie można mieć wszystkiego. Albo szczęście czerpie się z obecności w gronie rodzinnym, albo z wykonywania swojej pasji.
Filip zdradził żonę. Jego kochanką była kamera. To dla niej porzucił to, na co tak ciężko pracował, to co było celem jego życia. Oddał się sztuce, która potrafi wiele. Poprzez filmy można krzyczeć w zakneblowanym przez cenzurę kraju.
Kilka prostych scen może obnażyć przeklęty, niedociągnięcia oraz wady systemu. Przedstawić prawdę która często jest skrupulatnie skrywana.
„Amator” przedstawia czym naprawdę jest film. Prawdy jakie za sobą niesie są niezwykle aktualne w dzisiejszych czasach, gdy młodzi ludzie idą do szkół filmowych aby w przyszłości kręcić American Pie 4, 5 i 6.
W arcydziele Kieślowskiego prześlizga się również wątek przesądów, zabobonów....
Taka mnie myśl podczas oglądania naszła: A może kiedyś było łatwiej kręcić... Wystarczyło zarejestrować nieotynkowane ściany i już filmy był kontrowersyjno.. ;)
To paradoksalne, ale masz rację kyrtaps. kiedys było łatwiej zrobic film niż dzisiaj... Dziwny jest ten świat, no nie?
Z tą kochanką to bym się nie zgodził.Cala ta sytuacja pokazała,że Filip i jego żona byli z dwóch różnych światów.On chciał żyć pełnią życia a ona chciała "spokoju".Oczywiście zaniedbał rodzinę ale nie to było najważniejsze.Oni do siebie nie pasowali.
zgadzam się raczej była to kwestia relatywna, czy żona go zaniedbuje, czy on ją - tutaj raczej chodziło o zrozumienie, którego nie było. Ostatnia scena to opis narodzin dziecka ?
Si.
Czy może mi ktoś odpowiedzieć, czy początek nawiązuje do zakończenia? Spóźniłam się na pierwsze pięć minut. :/
Porównywanie pasji do kochanki tu po prostu nie pasuje. Jego żona od początku narzekała, nawet gdy filmowanie nie zajmowało mu dużo czasu, w sumie wkurzało ją każde ujęcie poza ich córką. Jeżeli ktoś chce od życia czegoś więcej, to udawanie, że rodzina go uszczęśliwia nie wystarczy na długo, szczególnie, że nie widać było między nimi tego czegoś, co by ich łączyło gdy miłość nie będzie już taka jak wcześniej.
Kiedyś było łatwiej zrobić film, ale to chyba tylko z perspektywy teraźniejszości...
ja też się spóźniłem na początek, choć kiedyś oglądałem na pewno to pamiętałem tylko stuhra i parę najciekawszych scen, między innymi z karłem, którą etiudę uważam za genialną :)
TVP chyba wcześniej dokonała emisji, bo widzę, że nie tylko ja się spóźniłam :)
Cóż, film jak dla mnie zachwycający, na pewno znajduje się w pierwszej trójce oglądanych przeze mnie dzieł Kieślowskiego. Jednak mam nieco inną interpretację niż autor postu, bowiem dla mnie był to obraz o tym, że nie można mieć wszystkiego. Pasji, udanego życia rodzinnego, towarzyskiego... Kamera stała się czymś determinującym zmiany w życiu Filipa, który musiał wybrać, co jest dla niego najważniejsze, zmienił swoje priorytety, co miało wpływ na sytuację wokół, stosunki z żoną czy zmiany kadrowe w zakładzie. Pod koniec, przynajmniej tak mi się wydaje, zrozumiał jak tak niewielka rzecz, może wiele zmienić i przy okazji wrócił do źródeł - w końcu miał zajmować się uwiecznianiem początków swojego dziecka.