Jeśli chodzi o ogólny pomysł fabuły z robieniem burdelu w domu to jest to zrzynka z klasycznego "Ryzykownego interesu", są też te same motywy - aspirowanie głównego bohatera na uznany uniwersytet - tam Princeton, tu Harvard, ściąganie dziewczyn do towarzystwa. Niestety ta mocna inspiracja nie wystarczyła do zrobienia przyzwoitego filmu, oczywiście nie ma co porównywać poziomu aktorów, tam Cruise czy De Mornay, która choćby w scenie z podwiewająca sukienką jest 100 razy bardziej hot niż cycki lasek z Playboya z obsady AS. Scenariusz też kuleje, a końcówka jest dramatycznie wręcz słaba.