Po obejrzeniu filmu mam mindfu*k. Próbuje zrozumieć co twórca miał na myśli podczas tworzenia tego filmu i nie przychodzi mi do głowy nic co by było zgodne z tym co zobaczyłem. Brzmi troszkę jak prokatolickie dzieło przestrzegające przed szatanem itp. ale nie to by było na szkode dla "aktorów" którzy są muzykami. Soundtrack jak najbardziej na korzyść filmu, ale reszta jest bardzo pomieszana i ciężko coś sensownego tu odnaleźć.