Tak to właśnie jest jak człowiekowi się wydaje ,że jest nie
wiadomo jaki atrakcyjny, albo ,po prostu wie ,że trudno o
to aby prawie zawsze, nie uległa mu płeć przeciwna. I
wcale się to nie tyczy tylko i wyłącznie kobiet. Faceci są
jeszcze większymi obiektami pożądania z tym ,że im jest
trochę trudniej niż kobietom.
To znaczy się ,bardziej muszą się ''naprodukować''.
Nikki też swoje 5 minut miał z tym, że jego ''cukier'' to istny
banał. Fakt, faktem, że efekty tego jednak i tak były, bo się
koleś obzykał gdzie chciał i kiedy chciał, a i korzyści poza
łóżkowych też wiele z tego miał. Cóż, jednak na dłuższą
metę nie zda to egzaminu, przynajmniej nie tylko tak żyjąc
i tylko tym się zajmując. On jest tego prostym przykładem.
Ukazanie takiego mało produktywnego świata nie jest ani
niczym nowym, ani wyjątkowym, ani też zaskakującym. I
wcale nie trzeba jechać do L.A. aby się o tym przekonać.
Największym atutem tego filmu jest jego sam ,sprawnie
poprowadzony scenariusz i brak szczęśliwego
zakończenia. Największym minusem jest jednak sam
stosunek do kobiet ,arogancja i bycie okropnym dupkiem
naszego głównego bohatera Nikkiego. A jak każdy kto film
widział ,sam zauważył ,że Nikki to około 80-85 % filmu.
Tak więc zraził on wielu oglądających do swojej osoby
takim egocentryzmem i arogancją. Ale cóż takie było
przecież założenie reżysera. Natomiast jego gra owego
dupka jest już całkiem niezła.
Dobrze, że trafił w końcu na Heather ,piękną i zmysłową
istotę, która pokazała mu gdzie jest jego miejsce.
Natomiast jej wyczyny były jeszcze bardziej koszmarne niż
wszystkich tych mniej lub bardziej atrakcyjnych kobiet,
które przewinęły się przez łóżko amanta.
Jeszcze raz udowodniona została teza, że wszystkie
mówią o stałych związkach i miłości, a jak co do czego
przychodzi odlatują w świat przypadkowych rozkoszy. Nie
widzę w tym nic dziwnego. Kobiety oprócz seksu nigdy
niczego nie są pewne :D No może nie zawsze są pewne.
Młodość ma przecież swoje prawa, ale trzeba wiedzieć, że
gdy się to wymknie z pod kontroli można pozostać w
samotności ,dosłownie z niczym. Cios na własne
życzenie.
Jakieś tam pouczające to w pewnym sensie jednak jest.
Gdyby nie postać masakratorsko irytującego Nikkiego,
moja ocena byłaby wyższa. Powiedziałbym ,że film
ogólnie ujdzie w tłoku, ale za nieprzeciętną urodę
Margarity Levieva ,którą kojarzę z ''Niewidzialnego'' (jest na
prawdę boska) i kilka innych urodziwych (lecz już mniej
chyba) kobiet i dziewcząt, a także brak wspomnianego
happy endu i ostatnią scenę z żabą (?) ,która dla mnie
właśnie jest takim symbolem ,ukazującym pożeranie
przez nią ofiary, aby móc funkcjonować (to jak z naszym
Nikki), wystawię 5/10 i uznam to ''dzieło'' za takie sobie.
Z tym ,że ta żaba pożera aby żyć, a nasz bohater aby zrobić
sobie dobrze. Przede wszystkim sobie :)
pozdrawiam