z początku mamy chyba znielubić głównego bohatera; później mamy go żałować ... w efekcie jakieś przesłanie się wynurza, ale nie wiem, czy ta cała hamerykańskia zadufana komi-tragedia znajdzie zrozumienie. u kogokolwiek. bo w końcu ile osób ma "szczęście" być utrzymankiem/-ką ? smutne, jeśli spory % L.A. tak żyje, a może zazdrośc przeze mnie przemawia; no w każdym razie, zaskoczyła mnie końcówka. może dlatego, że Europejczyk reżyserował ?