Film który jest przykładem tego że kierowanie się średnią ocen tego portalu to nie rzadko zły pomysł. Tendencja tego co sztampowe, do tego co trafne, zaskakująco inteligentnie i bezpardonowo niepoprawne jest zdecydowanie korzystniejsza dla tej drugiej szali. Osobiście czuję tu jakiegoś rodzaju przeciwwagę do dzisiejszych ciągot, szczególnie lewej strony, aby szokować i jednocześnie przyzwyczajać do "tabu" w mało przekonywujący papierowy sposób. Ten film traktuje z kolei o ekscentrykach, szaleńcach i zboczeńcach, nieraz cholernie ciekawych i poza pewnymi momentami (ale jednak) nie zamyka tego w pudełku "tolerancji" i wymuszania akceptacji tego co niepoprawne. Chociaż motyw ukazania pedagog i faceta trans jest tutaj tą niechcianą małą skazą. Ale nawet wtedy, tendencja w jakiś sposób zostaje zachowana i nie odczuwa się tak, że pomimo śliskiego tematu widz jest ciągnięty w lewą lub bardziej prawą stronę. Dziś podobny film stałby się najprawdopodobniej maszynką propagandy wyzwolenia seksualnego i wspomnianej wyżej tolerancji na odmienność. Ten film też nie jest tego niestety pozbawiony, ale nie jest też politycznie i obyczajowo nachalny (zazwyczaj). Do czego dążę to że, zło pokazuje się tu jako zło, moralność jako moralność i bycie dziwką też jako nic zaszczytnego mimo tego że mamy tu całą masę odszczepieńców. No ale, jest też ten prawy cowboy który jak relikt przeszłości odszedł do lamusa. Stał się on królem tych połyskujących neonem lśniących chodników elitarnego rynsztoka downtown, snując gdzieś swoją opowieść z przeszłości. Można powiedzieć że trochę ja się tak czuję, zachwalając w nim to co powinno być oczywiste. To niezbyt dobrze świadczy o kondycji dzisiejszego świata.