Jack Nicholson w szeregach Hell's Angels. Rozróby, bijatyki, ciągłe zatargi z prawem, ale jego samego najbardziej kręci dziewczyna bossa, co oczywiście będzie miało swoje konsekwencje.
Typowy przykład popularnego w latach 60-ych nurtu "biker movies". Obraz zwraca na siebie uwagę przede wszystkim za sprawą faktu, iż udział w nim wzięli - oczywiście na dalszym planie - prawdziwi członkowie Hell's Angels. Na ekranie przez moment pojawia się nawet sam Ralph 'Sonny' Barger, założyciel kalifornijskiego oddziału "Aniołów", był on także konsultantem w trakcie produkcji filmu. Nie jest to bynajmniej przykład jakiegoś wielkiego kina, ale ludziom lubującym się w tego typu klimatach zdecydowanie można polecić. Jest tu "koloryt" czasów, w których powstał i zadziorny charakter, który pozwala wybaczyć pewne wpadki realizacyjne. Najwięcej zarzutów osobiście mam odnośnie samego zakończenia, które prezentuje się zupełnie jakby wymyślono je na poczekaniu i "na odwal się". Ogólnie jednak: przyjemny seans, pod patronatem "most notorious motorcycle gang ever".