Moim zdaniem druga ekranizacja klasycznej powieści to dwa grzybki w barszcz za dużo. Zawsze covery czegoś wielkiego nie cieszyły się większym zainteresowaniem. Pewne rzeczy pozostaną arcydziełami bez względu na to w jakich żyjemy czasach. A może się mylę co do gry aktorskiej pięknej Keiry Naithly? Powiedzcie!
Jak dla mnie ten film był i jest cudowny. Dałam mu ocenę 10/10. Forma przedstawienia jako teatru- genialny pomysł. Jedynym minusem jest opuszczenie wielu wątków, które obecne są w książce i sprawiają, że cała fabuła nie sprowadza się jedynie do romansu. W filmie niestety romans wychodzi na pierwszy plan, a reszta jest potraktowana po macoszemu. Wydaje mi się, że to właśnie te drugoplanowe kwestie sprawiały, że owa znajomość wydawała się jeszcze bardziej zakazana i niemoralna jak na tamte czasy. Sprawy ukazane w książce pokazywały lepiej jak wyglądała ówczesna kultura, jak kobiety były traktowane, jak zaś podchodzono do mężczyzn (w tym temacie dużo się nie zmieniło do współczesnych czasów...niestety). Jestem jednak świadoma, że gdyby zekranizowano wszystkie te wątki film trwałby chyba z 4 godziny, a nie o to chodzi. Jednak pomimo tego wydaje mi się, że zostały tak dobrze ukazane, że widz wie o co chodzi i pojmuje sedno filmu. Poza fabułą cały obraz jest po prostu piękny, miły dla oczu, estetyczny. Jak dla mnie to taka perełka współczesnej kinematografii, bardzo fajnie, że jeszcze takie filmy powstają.