Pomysł fabularny bardzo przypomina "Kocha... Nie kocha!" z 2002 roku. Wydaje mi się, że "Anna M." balansuje w tym przypadku na granicy plagiatu, a wykonanie jest imho słabsze niż w filmie, z którego ściągnięto (?) pomysł.
Mogę się zgodzić, że film ten przypomina " Kocha.... Nie kocha", ale nie zgodzę się nigdy z tym, że wykonanie jest słabe. Isabelle Carré jest tutaj genialna, rola nieztwykle trudna, grana bardzo przekonywująco.Przypomina też trochę "Wstręt" R.Polańskiego Jest to ważniejsza pozycja w jej filmografii. Dla mnie rewelacja, polecam gorąco!