W czasach kiedy więcej osób pisze książki niż je czyta, więcej osób nagrywa płyty niż je kupuje, widownia składa się głównie z członków kapel występujących później lub wcześniej i niekiedy ich rodzin, o popularności utworu nie świadczy ilość wydrukowanych tomów czy partytur tylko ilość odsłon, popularność aktora nie wynika z wystawień sztuk z jego udziałem ale udział w reklamach i ilość sezonów serialu z jego udziałem, prezydentem zostaje analfabeta lub aktor, niezwykle trudno wydać i sprzedać nawet wartościowe dzieło. Nie zmienia tego nawet ongiś złoty środek: założenie korporacji czy spółdzielni. Zmieściłem się w czterech linijkach?