galeria postaci które się pojawiają w tym krótkim filmie rozbawiła mnie jak nigdy ale jest to śmiech przez łzy, autor filmu pokazuje ludzkie dramaty a ich bohaterowie to zwykli-niezwykli ludzie których codziennie mijamy na ulicy... gorąco polecam, film jest " w dodatkach " do "Korporacji" wydanej właśnie na DVD przez Against Gravity / Mayfly (www.docreview.pl)
Zgadzam się, szacunek dla reżysera za odkrycie tak ciekawego miejsca, za obraz, który jest ciepły, dowcipny a w dodatku skłania do reflekcji.
Bardzo ciekawie pokazany antykwariat, chciałbym tam kiedyś zajść i zobaczyć czy udzieli mi się ta charakterystyczna atmosfera z filmu. Postaci śmieszne, smutne, tragiczne i bezlitosny pan Krzychu, który i tak uważa się za boga :]
Nie udzieliłaby się.
Filmu nie widziałam, ale tak się składa, że jestem bywalczynią antykwariatu pana Krzysia i dwóch sąsiednich od ładnych paru lat. Zawsze odbierałam w/w jako przybytek osób dziwnych (co mi nie przeszkadza) i stanowiących bardzo hermetyczną grupę - co już wadzi. Odbieram ich jako, złośliwie mówiąc, grupę wzajemnej radosnej adoracji, której - jak to celnie ujęłaś - bogiem jest pan Krzysiu. On sam w moich oczach jest nieprzyjemnym, chamusiowatym facetem, często zachowuje się po prostu lekceważąco i protekcjonalnie wobec swoich klientów. Prawdopodobnie między mną a "teamem pana Krzysia";) istnieje zbyt dużo różnic (gł. płeć i wiek) bym mogła jakoś znaleźć z nimi wspólny język i nawet miłość do książek nie jest w stanie tych różnic złagodzić.
No cóż, właściciel sąsiedniego antykwariatu, mały staruszek z brodą św. Mikołaja, jest moim serdecznym znajomym, więc nie mam nad czym płakać:)
Pozdrawiam wszystkich moli książkowych.
Taaak, "nieprzyjemny, chamusiowaty facet zachowujący się lekceważąco i protekcjonalnie" to i tak jest eufemizm wobec tego, co ten mityczny "pan Krzyś" wyczynia. Raz na moje pytanie o pewną książkę (tu się przyznaję, popełniłem błąd: nigdy, przenigdy nie wolno go pytać o asortyment - i tak nie wie, co ma w pudłach, a jeszcze Was ochrzani) odparł: "co, ku*** mać, w tych obok nie było, to do mnie przyszedłeś"? I to był mój ostatni kontakt z panem Krzysiem, człowiekiem, "który bezbłędnie potrafi stwierdzić czego potrzebują jego klienci".
Jeśli zaś chodzi o tego brodatego antykwariusza, również bardzo Go lubię, podobnie, jak Jego sąsiada.
ja zaczelam nidawno bywac w antykwariatach i szukam ich po calym miescie czy ktos moze podac adres do pana Krzysia?? :)
Podjedź metrem do placu Wilsona i wyjdź przy Hali Marymonckiej (wyjście w kierunku Młocin), przed Halą jest mały pawilon - nie możesz go przeoczyć. Antykwariat pana Krzysia poznasz po wystawionych kartonach z książkami i tłumie dziwnych ludzi;)
Oj, faktycznie, przepraszam. Jasne, że Merkury.
No cóż, kiedyś pomyliłam nazwy stacji Młociny z Kabatami..:)
jakie ludzkie dramaty? dramat to chyba w takim antykwariacie kupować. antykwariusz zbywa i bluźni na ludzi. jest milszy dla podpitego żula, który jak sam stwierdza przynosi kradzione książki niż dla chłopaka szukającego "Ferdydurkę".
dokument znośny, ale to nic specjalnego.
Myślałem, że taki sposób zachowania sprzedawców i podejścia do klienta, to w czasach wolnego rynku zamierzchła przeszłość. No niestety się pomyliłem, i bardzo mnie to dziwi. Ja rozumiem, że można być zmęczonym codziennym spotkaniem z tłumem ludzi, którzy przewijają się przez sklepik o powierzchni czterech metrów kwadratowych. Ale taki stosunek do klienta jakoś nie uchodzi inteligentnemu i oczytanemu, zdawałoby się, człowiekowi. Ale widocznie naszemu antykwariuszowi nie zależy na nowych odwiedzających. Można i tak..
Wszystko to idealnie opisują słowa pana Krzysia wypowiedziane do kogośtam, trochę już nie pamiętam - 'I w ogóle, to niech pan stąd już wy***'. Miałam okazję rozmawiać z reżyserem i całkiem nieźle wspomina współpracę:). Tak przynajmniej zrozumiałam.
jego antykwariat to moze robic co chce jak sie komus nie podoba niech wypierdala heheh na swoj sposob zabawne zachowanie (pod warunkiem ze sie nie jest klientem) :)
Dokument sprzed 19 lat, komentarze też sprzed nastu. Byłem ciekaw czy antykwariat ciągle istnieje, sprawdziłem w CEIDG i widzę, że tak :o Chyba Pana Krzysia uratowało to co pogrążyło innych "specyficznych" antykwariuszy czyli sprzedaż internetowa:) (czytaj- bez kontaktu bezpośredniego z klientem). Dokument mnie "zmęczył" po 5 minutach, więc nie oceniam.