wspaniały rock doc, który ogląda się jak fake mock, półbogowie kanadyjskiego trash metalu przeżywają dokładnie to samo, co pamiętni Spinal Tap, tyle że.. w realu!
ppps. a mimo tej polewki trzeba uczciwie przyznać, że film potrafi tu i tam znienacka uderzyć w poważniejsze tony, zwłaszcza w tych partiach, w których udaje mu się dojść do rdzenia tego co stanowi o esencji zespołu rockowego - jakiejś konieczności braterstwa, w przeciwieństwie do np. zespołu jazzowego, którego lider wymienia skład niemal po każdej płycie..