Piszę pod "Armią Ciemności" ponieważ chciałbym w jakiś sposób podsumować całą
"trylogię", która w gruncie rzeczy trylogią nie jest.
Co otrzymujemy? "Evil Dead" straszny konkret! Choć jest to zaledwie wprowadzenie w
całą historię, która dopiero w drugiej części nabiera kolorytu i swoją formę, jaka miała
być od początku, to wprowadza nas w niesamowicie niezwykle oryginalny sposób. Jakby
to słowami określić... Komedia, totalna komedia (jeśli idzie o szereg wydarzeń totalnie
niewiarygodnych) podlana przerysowanym, lekko z przymrużeniem oka - dreszczykiem.
Ja to kupuję i akceptuję od początku do końca i muszę przyznać - zakochałem się w
"Martwym źle"!
Dwójeczka to już widowisko przemyślane (o ile można w przypadku tych filmów tak
powiedzieć), które tworzy pewnego rodzaju historię z ciągiem dalszym, z ostatecznym
happy end'em. I znów dostajemy szereg makabrycznych scen, w większości
przekomicznych, wręcz głupich chciałoby się rzec. Ale należy tutaj wspomnieć, że
zarówno pierwsza, jak i druga część mają ze sobą jakieś wspólne wspólności,
natomiast "Armia ciemności" lekko odstaje od swych poprzedniczek. Otrzymujemy
więcej horrorowej komedii, niż samego horroru. Tworzy się coś w rodzaju obrazu
przygodowego osadzonego w średniowiecznych realiach. Owszem, na każdym kroku
dzieją się rzeczy najdziwniejsze, oderwane od rzeczywistości, ale mimo to jest kupa
śmiechu i zabawy. Co prawda mniej napięcia, ale też całkiem, całkiem ok.