nie licząc "Dziejów grzechu" to mój drugi jego erotyk i po raz kolejny jestem w euforii. jak na film w sceneri Rzymu za czasów Owidiusza nastawiałem się na hardcore i brutalną kłopulacje,a tu niecało 2 minutowa scena orgii jest łagodniejsza od tej w Faraonie !!! Borowczyk skupia się więc bardziej na poetyckości,erotyke lekko sugerując a do zainteresowania widza używa innych środków niż tłumy wijących się nagich ciał. Nie mówie że nie zabrakło miejsca na odpowiednią dawke kiczu (która ma ola boga swoje wytłumaczenie w fabule) a i pojawia się tu pare charakterystycznych Boro-fetyszy jak np.pociągający widok kopulujących krów oraz (!!) obciąganie posągowi. Ars prezentuje się również realistyczniej od przerysowanej wersji państwa znanego z Kaliguli czy jego licznych kontynuacji. Nie można tez zapomnieć o wspaniałej warstwie wizualnej. U żadnego rezysera tej klasy nie znajdziemy takiego wykorzystania światła oraz niezwykłej plastyczności kadrów (ślady owocnej współpracy z Lenicą). A na zachętę,śliczna aktorka w głównej roli i dobra kreacja Girottiego. Ars Amandi zachęca mnie więc do sięgnięcia po inne klasyki Walka a ponieważ podczas seansu bawiłem się wspaniale film dostaje ode mnie 8 z uśmiechem.