Zapowiadał się na pokręcony rock$roll'owy film typu "kill them all". Banda świrów, absurdalne sceny. A później kontrast - muza jakaś refleksyjna, jakby film miał nagle nabrać głębi. Dziwny klimat. Aczkolwiek coś nowego.
Połączenie tych elementów w jedną całość całkiem wyszło filmowi na dobre, ale mimo wszystko tak naprawdę do końca nie wiemy czy to dramat, komedia czy zwykła rozpierdzielanka na ekranie...