Ashens zyskał fanów na całym świecie dzięki swojemu kanałowi na YT, gdzie recenzuje przede wszystkim przeróżne pośledniej jakości śmiecie - od plastikowych żołnierzyków po równie plastikowe podróbki elektroniki ze znanym logiem. W pełnometrażowym filmie, nakręconym za zebrane dzięki fanom pieniądze, odchodzi od formuły jutubowego videła na rzecz prawilnej fabuły i niemalże prawilnego aktorstwa. Udało mu się nawet zatrudnić prawdziwie rozpoznawalne nazwisko (twarz raczej nie - Robert Llewellyn w najbardziej znanej roli nosił tonę makijażu)! Wszystko w formie angolskiej absurdalnej komedii. Ogląda się bardzo przyjemnie, choćby przez kołyszący akcent aktorów. Jeśli się jest "w temacie" - przyjemność jeszcze większa.