Też bym się wkurzył... Siedzi sobie styrany człowiek nocą na pustkowiu i smaży nad ogniskiem jajka na boczku – niczym nie zmącona cisza, ciało ma swoją chwilę wytchnienia... ten moment, gdy wygłodniały wędrowiec łapczywie macza kawał chleba w gorącej, patelnianej strawie – mistyczne doznanie...
Udzielił mi się klimat tego filmu oraz jego oprawa muzyczna. Niby nic szczególnego, a jednak coś w sobie ma. Oczywiście butelka żubrówki musi być(dla spostrzegawczych) :]
Ależ bym chciał tak pomaćkać pajdą chleba w sadzonym jajku, na pustyni... ;) Faktycznie, fabularnie film jest cienki jak moje zarobki, ale jednak ma swój niepowtarzalny, wręcz hipnotyczny klimat. Dość powiedzieć, że oglądałem go już trzy razy - włączam, siadam głęboko w fotelu, z zimnym piwkiem na podorędziu i... oddaję się w ramiona melancholii :)