Atak na posterunek 13 to klasyk, wiadomo, ale scena, w której ojciec zamordowanej dziewczynki ściga bandytów jest dla mnie kompletnie nielogiczna, nawet jak na taki film.
Otóż ojciec ściga ich przez dłuższy czas (na dworze zdążył zapaść już zmrok). Nagle tamci zatrzymują się na jakimś pustkowiu i mimo, że jest ich czterech i z łatwością podziurawiliby gościa na wylot to...uciekają zostawiając przy aucie jedynie blondyna. Ojciec spokojnie pakuje mu trzy kule w tors, choć tamten miał w ręku znacznie większy kaliber, a i chyba z refleksem było u niego nie najgorzej. Jakby tego było mało ojciec mając pod ręką sprawny samochód podejmuje ucieczkę pieszo! Bandyci nie zamierzają mu jej utrudniać i spokojnie kroczą za nim umożliwiając mu dobiegnięcie do posterunku.
No chyba, że zakładali, że on właśnie tam ucieknie. Ale skąd to mogli wiedzieć, do cholery?
Szukali pierwszej lepszej ofiary do wypróbowania nowo skradzionej broni. Uznali, że zapewne akurat za nim nikt nie będzie szczególnie tęsknił (minęli między innymi kobietę z dzieckiem w wózku).
za lodziarzem?! Ci goście byli niespełna rozumu! przecież wcześniej mijali też czarnego ;)
Tyle że jeden z nich był czarny. Ta czwórka przedstawiała wszystkie kolory skóry (prócz żółtego).
Całkiem możliwe, że lodziarz ich zdradził - albo lub/i - chcieli po prostu chcieli zasiać ferment...