Wspaniałe obrazy i tajemnicza historia - to film, który wymyka się łatwej kategoryzacji gatunkowej - trochę melodramat, trochę kryminał, trochę magia. Ale jest w nim też dużo problemów społecznych - bieda, która zmusza do opuszczenia domu i bliskich, kryzys uchodźczy, konserwatyzm. Jest też po prostu miłość dwojga nastolatków i radzenie sobie ze śmiercią. A to wszystko z przymglonym oceanem w tle i przepiękną muzyką.
I ten ocean w tle... zarazem piękny i niebezpieczny. Szkoda tylko, że nie możemy zobaczyć tego w kinie, a jedynie na netfliksie. Na dużym ekranie ten ocean musi być jeszcze bardziej tajemniczy. No i generalnie jestem zwolenniczką oglądania pięknych filmów na dużych ekranach.
W tej produkcji nie ma nic o uchodźcach ale jest małe co nieco o emigrantach, prawdopodobnie zarobkowych. Świadome to mylenie pojęć? To jest podobne bredzenie które uskutecznia Walkiewicz w recenzji odnosząc się do kapitalizmu, slumsów i niewolnictwa. Używacie wielkich, tendencyjnych słów bez ich zrozumienia.
Proszę wykazać w którym punkcie filmu mamy do czynienia z konserwatyzmem jako problemem społecznym. Rzuca Pani łatwe hasła bez pokrycia i w każdym związku kobiety oraz mężczyzny (odkąd pamiętam) doszukuje się opresji wynikającej z tej właśnie idei. Tutaj mamy do czynienie prędzej z magią (jedna ze scen) niż religią. Gdzie te zepsute konserwy które Pani śmierdzą?
PS: Nie ciekawiej było tu wspomnieć o wymownym kopaniu grobów przed zachłannego przemytnika i symbolizmie samej budowli wynikającej wprost ze słów jednego z "zombie"
Konserwatyzm - zaplanowane przez rodzinę przymusowe małżeństwo z Omarem. chociażby to.
Nie było przymusowe a zaaranżowane i jego ciężar w Senegalu nie jest taki jak przykładowo w ortodoksyjnej żydowskiej społeczności co z resztą udowadnia sama bohaterka. Wystarczyło, że powiedziała magiczne słowo...nie. To coś na kształt zerwanego narzeczeństwa. Kreowanie tu jakieś opresji i ucisku jest fałszem...ergo, nie ma tu żadnego istotnego problemu. Chyba, że widz usilnie chce go wybrać jak wisienkę i ubrać w nielubianą sztampę.
Po co mnie pytasz, skoro i tak wiesz najlepiej. Są różne nasilenia konserwatyzmu społecznego i związanej z tym opresji jednostki. Na pewno w Senegalu nie możemy mówić o wolności i poszanowaniu praw kobiet.
Dobry przykład tego jak osobiste poglądy wpływają na fałszywą interpretację filmu. Tego w produkcji nie ma w takiej formie jak tu sugerujesz, wymyślasz ten obraz. Widzisz to co chcesz i bez wstydu się do tego przyznajesz. Słowo opresja zapewne mam tu rozumieć jako ograniczenie wolności negatywnej na rzecz pozytywnej, tak jak u neomarksistów.
Już nawet nie starasz się ukryć iż jesteś nieobiektywna. Każdy ma prawo do opinii ale niech się liczy z możliwością wytknięcia błędów (nieświadomych, zamierzonych?...podejrzewam)
PS: Pytam bo chcę mieć jasność do tego czego mogę się tylko domyślać. Teraz widzę, że założenia co do twojego opisu (pierwszy post) były poprawne.
Nie ma to jak utwierdzać się w swoich opiniach i przekonaniach. Nie aspiruję do czystego obiektywizmu. Film jest sztuką i jest odbierana subiektywnie. Nie widzę też powodu, żeby ukrywać lub wstydzić się swoich poglądów. To według ciebie wolność negatywna, czy pozytywna?
Psycholog który nie potrafi oddzielić faktów od opinii nie powinien się tym chełpić tym bardziej gdy odwraca tę zależność a odpowiedź na zadanie pytanie powinnaś znać. Rozumiem, że dysonans jest nie do zniesienia ale fałszywym poklaskiem użytkowników portalu sobie nie pomagasz.
Film ma sztukę "wpisaną w dowodzie" na ostatnim miejscu, wyżej figuruje jako narzędzie rewolucji kulturowej i propagandy...w co zadziwiająco wpisują się te i inne twoje opinie.
PS: Nie fatyguj się odpisywaniem, bo nie mam potrzeby szukania prawdy pomiędzy sensem a bezsensem.