Jeśli ktoś mi powie, że Charlize Theron nie ma w sobie
seksapilu....zabije, spale a prochy zrzucę z urwiska w otchłań oceanu! ;D
Od tego zacznę wpis o tym bajecznym seansie;).
Bezsprzecznie choć subiektywnie jeden z najlepszych filmów w tym klimacie od lat. Leitch zaczął już mocno Johnnym Wickiem.
2017 był dla mnie ubogi w seanse filmowe, ale przy tym widnieje nr 1 i nie mam potrzeby budować okoliczności dla alternatywy.
Głowna bohaterka jak tykająca bomba niczym żeński Jason
Bourne... groźna, niebezpieczna, piekielnie zmysłowa.
Kopie wszystkim i wszystkich jak 1000 volt. Chodzący anioł w kałużach krwi swoich ofiar. Świetne zdjęcia!...
Ostatni raz tyle koloru widziałem w "Neon Demon" N.W. Refna. Świetny nie tylko z tytułu pięknych barw i szalonych ujęć, ale także został znakomicie oddany klimat Berlina czasów zimnowojennych. Punki, samochody, budynki i scena kiedy się tłuką w budynku (dywany, kaloryfer, kuchenka nawet cebula rozwalona po podłodze, masakra ile jest tam szczegółów!).
To pokazuje, że mimo konwencji filmu widz traktowany jest tu poważnie i z szacunkiem. To zdecydowanie atut filmu.
Znakomite proporcje akcji, humoru i napięcia. Pięknie
wypieczone ciasto i rozrywka w najlepszej postaci. Nie mogłem
się zdecydować, które zdjęcia wybrać by oddały charakter filmu. Ciężko oderwać wzrok od głównej bohaterki, hipnotyzuje jak syreny żeglarzy swoim śpiewem ;) więc tym razem poszedłem w ilość, bo warto!
Polecam to elektryzujący i romantyczny seans dla dwoje ;)