Nie zawsze dobra obsada gwarantuje dobre widowisko, na szczęście nie tym razem! Dostajemy film w zasadzie kompletny - sprawny reżyser, zgrabny scenariusz, znakomici i dający z siebie wszystko aktorzy, a na dodatek całość osadzona jest we właśnie łączącym się Berlinie i okraszona niezapomnianą, dekadencką muzyką z lat 80-tych. Intryga szpiegowska nawiązująca do sprawdzonych angielskich schematów przeplata się z kinem akcji, pościgami, strzelaninami i tym wszystkim, co lubimy w tajnych agentach. Charlize Theron jako zabójczo (w dosłownym tego słowa znaczeniu) skuteczna i jednocześnie krucha tytułowa blondynka jest na tyle przekonująca, że przymykamy oczy na momenty, w których deus ex machina gra ważniejszą rolę niż prawdopodobieństwo zdarzeń. Oczywiście co jakiś czas słyszymy gdzieś z tyłu głowy szept "chyba taką scenę gdzieś widziałem", ale w najmniejszym stopniu nie jest to nagana. Krótko mówiąc - każdy miłośnik kina akcji/szpiegowskiego/kryminału dostanie coś dla siebie i nikt po seansie nie będzie rozczarowany. Wydaje mi się, że dostaliśmy jeden z lepszych w ostatnim czasie filmów z superagentką, gdzie pomimo to fabuła potraktowana jest poważnie, nie ociera się o śmieszność, a reżyser nie przymyka do widza oka, tylko daje nam to, na co zasługuje inteligentny odbiorca - dobrze pojęte kino rozrywkowe.