Dokument o erze atomowej paranoi. Błyskotliwie zrealizowany, bo choć twórcy powstrzymują się od komentarza odautorskiego i ograniczają do użycia archiwaliów, gorzka przemowa nie mogłaby być chyba bardziej dobitna.
"Akcja" obejmuje tutaj okres od 1945 (Trinity, Hiroszima i Nagasaki) do wczesnych lat 60., czyli czasy kiedy amerykańskie społeczeństwo było ogarnięte największą paniką spowodowaną nuklearną machiną, którą samo wprowadziło w ruch. Na film składają się głównie rządowe propagandówki oraz nagrania testów jądrowych, przewrotnie opatrzone muzyką z okresu (warto dodać, że soundtrack jest wprost wyborny, tym większa szkoda, że od chwili premiery nie doczekał się wznowienia na żadnym nośniku).
Odpowiedzialne za projekt trio wykazuje się prawdziwie wisielczym poczuciem humoru, dostarczając unurzane w infantylnej łopatologii materiały instruktażowe, z którymi sąsiadują ujęcia żołnierzy biegnących w kierunku atomowego grzyba. Rzędy białych domków jednorodzinnych z ogródkami są tu wręcz synonimem zimnowojennej psychozy. Niewinność miesza się z fałszem, hipokryzja styka z idealizmem.
Całość pochłania się jednym tchem, jadowity przekaz na przemian bawi i skłania do zamysłu. A gdy pomyśleć, ile żmudnych godzin spędzono na oglądaniu kronik, wyszukiwaniu materiałów audiowizualnych, ile wysiłku i poświęcenia musiało kosztować takie przedsięwzięcie w czasach, gdy globalna sieć internetowa była zaledwie mrzonką, to podziw jedynie rośnie.