PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=591326}
6,3 5 708
ocen
6,3 10 1 5708
6,2 8
ocen krytyków
Attenberg
powrót do forum filmu Attenberg

Film w reżyserii producentki filmów Giorgosa Lanthimosa ("Kieł", "Alpy"), wyróżniony nagrodą Grand Prix festiwalu Era Nowe Horyzonty. I sobie myślę, że słusznie, bo to chyba taki festiwal szukający nowych horyzontów sztuki filmowej, a "Attenberg" zarówno w formie, jak i treści jest oryginalny i nowatorski, przemyślany i bardzo dopracowany.

Nazwisko reżyserki i producentki filmów Lanthimosa, to nie jedyne, co zbliża ten film do "Kła" (jego nowszych "Alp" jeszcze nie widziałem). Oba filmy łączy podobna, choć w przypadku "Attenberg" znacznie mniej eksperymentalna i bardziej stonowana forma. Łączy je również, a może przede wszystkim, tematyka. Otóż, "Kieł" nie wydawał mi się być krytyką totalitaryzmów, ale filmem przenoszącym wprost z literatury teoretycznej na ekran założenia myśli postmodernistycznej; był obrazkiem o determinującej roli języka, języka szeroko pojętego, oddającego i zakreślającego horyzont myślenia uzależnionego od takiego, a nie innego momentu w miejscu i czasie. "Attenberg" pod tym względem jest filmem bardzo podobnym i potwierdzającym moje wcześniejsze domysły na temat "Kła".

Najkrócej rzecz ujmując, "Attenberg" jest próbą polemiki z dorobkiem modernistycznych nauk przyrodniczych. Może Wam się wydać to strasznie nudne czy bezcelowe, bo aby wiedzieć jak jest i jakim regułom podlegamy wystarczy wrzucić jakiś program na National Geo o lwach, tygrysach, szympansach lub innych królikach. Ale "Attenberg" stara się w ten sposób myślenia wbić klinem i - jak sądzę - robi to co najmniej ciekawie, posługując się dobrze dobranymi przykładami, prowokując do myślenia, nie narzucając określonego poglądu i pozostawiając widza z szeregiem otwartych pytań i niejednoznacznych odpowiedzi. No bo skoro przykładowo w naszym krótkim żywocie na tym łez padole chodzi tylko o przekazanie własnych/dobrych genów, to dlaczego niektóre osoby decydują się na homoseksualizm albo na samotne życie albo dlaczego np. istnieją wszędzie systemy opieki zdrowotnej, które - posługując się tą darwinistyczną perspektywą - jak by nie patrzeć, dają niejednokrotnie szanse przekazania genów egzemplarzom o nie najlepszej puli genów albo czemu ludzie palą papierosy albo dlaczego piękne, dopracowane kadry z "Attenberga" ukazują działalność ludzką na ziemi tak, jak byśmy byli jakimś rodzajem raka na jej delikatnej tkance. Albo w ogóle szereg różnych przykładów, które możecie sobie wymyślić sami lub zobaczyć na ekranie, a których teoria nie tłumaczy (albo właśnie tłumaczy?), przez co staje się niekompletną lub fałszywą teorią (albo właśnie kompletną i właściwą). W skrócie, chodziłoby więc o to czy jako ludzie podlegamy tej samej regule, jak inne gatunki i czy proces ten prowadzi nieuchronnie do większej doskonałości gatunku i co w ogóle owa "doskonałość", którą nauki te założyły znaczy albo czy da się ona poznać i opisać. Jak też widać na ładnym plakacie jest trochę tak, że z tych łopatek bohaterce mogłyby wyrosnąć przykładowo skrzydła.

Ale chyba nie tylko ta cala polemika, bądź jej próba, świadczy o największej wartości tego filmu. Znacząco wartość tego obrazka podnosi kontekst egzystencjalny, w jakim ta polemika zostaje umieszczona. Kontekst, który przenosi całe znaczenie i sposób jego odbioru o poziom wyżej. Chodzi o to, że ojciec głównej bohaterki planuje i wybiera się w najbliższym czasie na "tamten świat". Co z tego jego wybierania się wynika sobie zobaczycie, jak obejrzycie, nie będę tu zdradzał zakończenia, ale przyznam, że zrobiło ono na mnie ogromne wrażenie i poczułem, że ta próba przeniesienia pytań o "sens tego wszystkiego" w filmie na inny grunt naprawdę robi wrażenie, przez co nie zamyka przesłania szczelnie w kręgu jakiejś dyskusji czysto naukowej lub akademickiej, nie jest jakąś pseudointelektualną, oderwaną od życia nudą.

"Kieł" był fajny, ale mnie ta wciąż bardzo eksperymentalna forma filmu lekko męczyła w trakcie oglądania. "Attenberg", pomimo wielu podobieństw, jest pod tym względem lżejszy i oglądało mi się go lepiej. Najbardziej jednak na jego korzyść zadziałała ta ostateczna klamra, jaką spięty został film. Jednym słowem: bardziej podobało się.

Bardzo dobry film. Polecam.
9+/10

ocenił(a) film na 9
zamarzniety

Bo co ostatecznie z tego mamy....

ocenił(a) film na 9
zamarzniety

Może jeszcze podam parę przykładów, co by nie być gołosłownym, bo z tego, co widzę, to mało kto poszedł tym torem interpretacji, a mnie ona wydaje się właściwa i leżąca dosłownie na wierzchu, w samym tytule "Attenb(orough)erg". I o teoriach się mówi, że tym lepsze, im więcej tłumaczą, a mnie się wydaje, że moja na wiele pytań i przykładów z filmu odpowiada i je tłumaczy:

SPOILERY SPOILERY SPOILERY SPOILERY

No bo tak, na przykład:
- bohaterka ogląda programy przyrodnicze o zachowaniu zwierząt;
- nie lubi ludzi, nie wierzy w miłość, stroni od seksu do momentu, ale dlaczego tylko do momentu, w którym powąchała swojego faceta - wtedy włączył się jej automat (i powiedziała dosłownie i na ekranie mu - "ładnie pachniesz" albo "masz miły zapach", juz nie pamiętam dokładnie), jak bum - cyk;
- dlaczego nagle zaczyna rywalizować z przyjaciółką i się jej obawiać, nazywając "drapieżną"?
- ojciec jej rodzony jest reprezentantem modernistycznego racjonalizmu - ateistą i wierzy co najwyżej w "wielką cipę", która go wydała, to go teraz ma pochłonąć?;
- i dlaczego jak już sobie prawie umiera, to zwraca się do Mariny: "Moja mała Marina", a ona mu na to "-Nie, powiedz normalnie - Marina. Jeszcze raz, inaczej. - Marina. Jeszcze raz i jeszcze raz" a on mówi wtedy wielokrotnie i na różne sposoby "Marina", a to dlatego, że ona mu chciała przed śmiercią jego pokazać dobitnie, że nie jest jego "małą Mariną", ale odrębnym człowiekiem jakby;
- i teraz najlepsze jest to, co z tego jej ojca po śmierci zostaje, a zostaje z niego dzbanek prochu i Marina go do jeziora wsypująca.

itd.

Reasumując, i trochę źle poprzednio napisałem, bo nie o strikli polemikę chodzi, ale o ukazanie wszystkich wad i zalet tego miejsca, w jakich człowieka i sens jego egzystencji stawiają nauki przyrodnicze.

Pozdrawiam.

zamarzniety

Co do tego powtarzania imienia "Marina" miałam wrażenie, że chodzi jej o to żeby dla niego to imię przestało mieć znaczenie. To tak jak powtarzamy coś w kółko i zaczyna to być dla nas tylko pustym słowem. Jak już uznała, że "Marina" stała się pustym słowem pozwoliła mu przestać powtarzać i się przedstawiła, jakby dopiero co się poznali.

ocenił(a) film na 8
zamarzniety

świetny , bardzo mi się podobał . daje 9/10 i przyłączam się do tego co napisał zamarznięty .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones