Uważam za niepotrzebnie doklejony, choć pewnie (skoro sie pojawił) pisze o tym autorka książki.Z tego co do tej pory czytałam, nie tak wyglądał Dr Korczak, bo głodowali, i nie tak wyglądał "pochód" do wagonów. Jak równiez jak zawsze boli pominięcie postaci Wychowawczyń, które do końca Mu towarzyszyły.
Ciekawa jestem opinii innych widzów.
Wątek Korczaka był wspomniany w książce
Co do pochodu wyglądał inaczej. W książce jest wzmianka o tym, że około 300 dzieci nie zaplakalo, tylko w spokoju stalo i czekało na to co się wydarzy. Zostało to określone mianem cudu i ja się z tym zgadzam. Bo było to coś niezwykłego.
W "Pianiście" jest wspomniane, że Korczak je uspokajał, kazał śpiewać...
Do dziś widzę te słowa (z książki "Pianista")
"Jestem pewny, że nawet gdy gaz zaczynał już dusić ich małe gardła, Korczak ostatnim tchem powtarzał "to nic, dzieci, to nic"
To był ten moment, w którym się zryczałam :-(
Dziekuję! nie czytałam książki, więc byłam ciekawa. Postać Korczaka od zawsze jest dla mnie wazna, i zazgrzytało mi gdy zobaczyłam te sceny. Korczak nie był jowialnym gadatliwym starszym panem, którego najwazniejszą cechą było, że nie uciekł z getta choc mógł. Ale to temat na inne dyskusje. Dzięki,pozdrawiam
Oczywiście wątek Korczaka jest zmyślony przez autorkę powieści, tak naprawdę się nie znali i nigdy pewnie nie spotkali. Pamiętaj, że powieść Diane Ackerman to fikcja inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, więc sporo dodała, żeby powieść była ciekawsze
http://culture.pl/en/article/the-zookeepers-wife-fact-vs-fiction