JEdna z lepszych scen w tym filmie to scena zabicia jednego z nazistów, który mówi że krzyż który ma przypięty do munduru dostał za odwagę. W kontekście całej sytuacji i pytań do niego ze strony bękartów..bardzo wymowne i mocne.
Druga scena to scena ucieczki młodej dziewczyny przed Hansem. On pokazany jest od wnętrza domu , spowity ciemnością, ona biegnie w stronę kolorowej łąki, pełnej życia - biegnie ku życiu a za nią cień i śmierć. Takie artystyczne momenty w tym filmie są "fajne " do wyłapania.
Zgadzam się. Swietne są te sceny. W drugiej scenie ta dziewczyna to Shosanna , późniejsza właścicielka kina.
Dla mnie jedna z najlepszych scen jest w piwnicy kiedy wszystko poszło nie tak jak trzeba i ten tekst Michael Fassbender'a: "Pozwól że przejdę na język królów" :)
No i ta grupka Niemców bawiąca się i pijąca przy stole, Niemka wyglądająca jak pływaczka z NRD.... dobrze dobrani aktorzy - stereotypowo, ale robi to pozytywne wrażenie .
No właśnie nie wiem o co chodzi z tą sceną. Ten niemiaszek nalezal do tego oddzialu nazistów mówiacych po angielsku?
Dla mnie właśnie scena otwarcia jest chyba najlepszą - Waltz daje tam popis mistrzostwa. Rozmowa z tym wieśniakiem jest po prostu genialna i porażająca!
Obawiam się , że równie genialna ( dla mnie ) jest scena z Django gdzie Waltz rozmawia na kolacji z Di Caprio.
Ale to kwestia gustu.
Tak go postrzegałeś? No ja mam inne zdanie.Doktorek górą jak dla mnie, bardziej trafia w mój gust i jeśli chodzi o podobieństwa to był gadatliwy jak Landa i sarkastyczny.
No Landa łapał żydów, a doktorek łapał ściganych prawem. Chyba jedyna znacząca różnica. Podobny tok rozumowania, gadatliwość, wysoka inteligencja, upodobanie w kłopotaniu rozmówcy i wiele więcej.
Tak masz rację. Ale jedna korekta: Żydzi też byli ścigani przez prawo, nazistowskie prawo, ale zawsze...
A co z brodą u doktorka ? To zawsze różnica ... no i doktorek nie był zły jak Landa. Landa robił wszystko dla władzy i kasy, doktorek żył z zabijania łotrów skazanych przez sąd.
Fakt, scena z Django o której piszesz jest też naprawdę mocna. Choć osobiście jeśli idzie o rozmowy dwóch zaciekłych wrogów uważam, że najlepszą jest scena z "Gorączki", gdzie Pacino i deNiro dają popis absolutnego i niedoścignionego mistrzostwa. Oczywiście według mnie :-).
W scenie, o której piszesz moim zdaniem górą był De Niro ponieważ jego gra w całym tym filmie w ogóle była niepodobna do innych jego występów. Z kolei Pacino chociaż rewelacyjny to nieco zbyt "pacz-inowaty" i "oczywisty" jakkolwiek cudacznie to brzmi. Wolę Pacino z Pieskiego popołudnia czy innych tytułów. Sama scena kultowa, ale obejrzałem ją po latach parę miesięcy temu i albo miałem zły dzień, albo już na mnie takiego wrażenia nie robi. I oczywiście również wg mnie.
To fakt. UWAGA MAŁY SPOJLER ! Ciekawi mnie natomiast dlaczego nie strzelał do niej, ani nie kazał robić obławy ... chciał złapać ją później swoim sprytem i inteligencją, a nie głupią łapanką/nagonką .... zostawił ją sobie na deser ... ?
Ten drań bawił się tym wszystkim, to taki stary satyr , który cynicznie rozgrywał wszystko. Miał kaprys jej nie zabić i tyle.