Naprawdę próbowałem zidentyfikować się z dramaturgią sytuacji głównego bohatera ale nie pozwalają mi obserwacje i doświadczenia własne. Filmu bronią ładne zdjęcia, ale do ładnych zdjęć Paryża nie potrzeba kręcić filmu.
Alain został wysłany przez żonę na leczenie do pałacyku w Wersalu. W pałacyku tym biegają wokół niego lekarz i służba, namawaiją go żeby poleciał do Nowego Jorku. Bohater pieprzy się z kochanką, później Wersal mu się nudzi i wraca do starych znajomych.
Dramat jest wtedy gdy nikogo nie obchodzisz i na leczenie musisz iść samemu, i to napewno nie w pałacyku w Wersalu. W szpitalu jesteś balastem, lekarz ma dla ciebie 5 min i nie namawia byś poleciał sobie do Nowego Jorku, bo nie masz żadnych perspektyw i środków. Dramat jest wtedy gdy nie masz już nikogo i nie licz na kogokolwiek nowego bo mentalnie jesteś chodzącym trupem, którego każdy omija. Zapomnij o seksie czy cieniu bliskości. Na psychoterapię cię nie stać więc cierpisz w samotności i wegetacji. Najgorszy jednak dramat jest wtedy, gdy nie możesz sobie odebrać życia w łatwy sposób, czyli przy użyciu broni, tylko musisz się dusić, leżeć na torach lub umierac parę minut roztrzaskany na chodniku. Nie, nie w Paryżu.
Tyle jeśli chodzi o sytuację zewnętrzną. Pomocą w sytuacji wewnętrznej jest leczenie psychiatryczne i psychologiczne. Psychoterapia, na którą bliskich bohatera stać oraz leczenie antydepresantami (tak, były już dostępne 2 rodzaje).
Podsumowując, film jest w mojej opinii dramaturgiczną wydmuszką, w sam raz dla zblazowanej francuskiej elity oraz reszty, która nie doświadczyła prawidziwego piekła dziejącego się w umyśle.