Naprawdę dobre kino polityczne choć z uproszczeniami psychologicznymi. Edelowi udaje się utrzymywać równe tempo przez cały film nawet w senach więziennych i przy tym wszystko ma swój logiczny ciąg. A za scenę demonstracji wielkie brawa bo jest zrobiona wyśmienicie. Na początku widzimy Baadera i innych jako młodych którzy sprzeciwiają się imperializmowi itd. itd. jednak film nie idealizuje ich w żadnym wypadku (Baader to momentami nawet debil). Jednak najciekawsza postać Ulriki Meinhof nie bardzo przekonała mie swoją przemianą nie zostało to pokazane co tak naprawdę ją safascynowało w tych ludziach że była gotowa porzucić swoje dzieci. 7/10
Zgadzam się z tą opinią, pewnie dlatego że lubię dobre kino paradokumentalne. Dobrze pokazane same lata 70. i młodzi ludzie walczący ze swoimi "demonami". Warto jednak wsłuchać się w to, co mówią główni bohaterzy tej historii, w co wierzą, i w to co budzi ich wątpliwości. Ulrike Mainhof z samego założenia nie chciała porzucić swoich dzieci. Zmusiła ja do tego sytuacja i zaangażowanie w organizację. Ostatnio okazało się, że jej życzeniem było oddanie dzieci pod opiekę siostry, a nie wysłanie do palestyńskiego obozu dla sierot.
Fakt, że postać Ulriki jest trochę mało wyrazista. Pamiętajmy jednak, że jest to film oparty na faktach. A faktów nie da się aż tak nagiąć, by przedstawić Meinhof jako zaślepionej fanatyczki.
Dotyczy to też innych bohaterów.
Być może przez to niektórym widzom film może wydać się trochę mdły. Dla mnie 8/10.