PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=859404}

Baby Broker

Beurokeo
6,7 4 661
ocen
6,7 10 1 4661
6,8 27
ocen krytyków
Baby Broker
powrót do forum filmu Baby Broker

Poszedłem na ten film spodziewając się kolejnego przedstawienia drugiego oblicza społeczeństwa Republiki Korei jak miało to miejsce w przypadku "Parasite" i "Squid Game". Wyszedłem natomiast z kina okropnie zawiedziony i zniesmaczony całą produkcją.

Głównym wątkiem filmu jest ukazywanie, jak duet Sang-hyeona i Dong-soo próbują znaleźć (nie za darmo) nowy dom dla niemowlęcia, pod okiem jego biologicznej matki, która je porzuciła mając na ogonie ambitną panią sierżant Soo-jin, która pragnie publicznie zdemaskować cały ten proceder. Prawda jest jednak taka, że film ten jest tak mocno zawalony wątkami pobocznymi, że z czasem trudno jest ustalić co się właściwie dzieje. Niby mamy ukazane sytuacje, w których prowadzone przez jakieś ugrupowania religijne  "Okna Życia" przyjmują niechciane dzieci osób niepełnoletnich i imigrantów, a nawet jak osierocone dziewczynki są zmuszane do prostytucji przez ich "Matkę", jednak wybiórcze i dość chaotyczne ukazywanie przeszłości bohaterów zwyczajnie zaburza tempo filmowe i wprowadza niepotrzebny zamęt. Wprowadzanie coraz to nowych postaci i historii pobocznych zamiast objaśniać film jedynie niepotrzebnie go wydłuża i wywołuje u widzów znużenie. Mimo dwóch godzin filmu praktycznie niczego nie dowiadujemy się o głównych bohaterach, a zwłaszcza o Sang-hyeon - co on zrobił, że jego żona i córka zerwały z nim jakąkolwiek znajomość, dlaczego wydał swego partnera policji i czemu zabił zbira, którego wcześniej bronił przed swoim partnerem (nie wspominając o tym w jaki sposób zdołał go zabić).
Postać So-young, czyli matki niemowlęcia, stanowiącego całą oś filmu szczególnie mocno zepsuła moje zaciekawienie podczas oglądania seansu. Znienawidziłem tę postać już na samym początku filmu, kiedy to zamiast umieścić dziecko wewnątrz "Okna Życia" po prostu postawiła je na zimnej podłodze i natychmiast uciekła. W miarę postępu filmu postać ta zaczęła wręcz prowokować do hejtowania jej z powodu jej hipokryzji, podwójnych standardów i miejscami prostackiego zachowania. Najlepiej zdaje się to pokazywać ta cała "logika" jaką się ona kierowała wobec swego dziecka - będąc prostytutką odmawiała aborcji mówiąc, iż stanowi to morderstwo nienarodzonego dziecka, jednak nie miała oporów przed tym by pozwolić jej dziecku wychłodzić się na śmierć (aż nazbyt przypomina mi to retorykę polskich "obrońców prawa do życia"). Spośród innych podjętych przez nią absurdalnych i karygodnych decyzji było m.in. "zastrzeganie sobie praw do swego dziecka mimo, że sama skazała je na śmierć" oraz "umieszczenie na karteczce z imieniem dziecka zapewnienia, że kiedyś po nie wróci, mimo że w ogóle nie podała swoich danych osobowych (jak się okazało od początku nie zamierzała dotrzymać tej obietnicy)". Sama jej przeszłość jest toporna i mało zrozumiała jakby twórcy potraktowali tę postać po macoszemu - była w stanie uciec od swojej burdermamy mimo że nie znała innego życia niż prostytuowanie się i nie wiadomo dlaczego przekręciła powód zabicia klienta, który ją zapłodnił (za pierwszym razem rzekła, że zrobiła to bo chciał on by zrobiła dla niego czynność seksualną, którą uznała za zbyt odrażającą, by później orzec, że zrobiła to, bo mężczyzna ten pragnął, by ona usunęła ciążę). Naprawdę nie rozumiem jak Dong-soo mógł się w niej zakochać i przekonać ją by wychowali dziecko wspólnie - sam zresztą powiedział, iż posiadała ona charakter jego matki, która oddając go do sierocińca również "obiecała", że po niego wróci. 
Film cierpi również na wiele dziur logiczno-fabularnych, wynikające właśnie z dodawania kolejnych wątków pobocznych, które nie zostają wyjaśnione w zakończeniu. Postacie trzecioplanowe de facto sztucznie zapychają cały film, co najlepiej pokazuje postać Hae-jin, czyli smarkatego gapowicza głównej grupy. Jego udział nie ma żadnego wpływu na fabułę czy postępowanie głównych bohaterów przez co można odnieść wrażenie, że postać ta została doczepiona jako "wsparcie komediowe". Równie nachalnymi i sztucznymi postaciami były w tym filmie Sierżant Soo-jin (mamy ją hejtować za jej bezwzględne dążenie do celu, pomimo bycia najbardziej rozumną postacią w tym filmie i tego, że praktycznie nic o niej nie wiemy) oraz "Żona biologicznego ojca Woo-sunga" (twórcy narzucają jej rolę szefowej mafii, mimo że w ogóle nie znamy działalności jaką zajmował się jej mąż oraz mimo, że była gotowa zapłacić aż 40 mln wonów za bękarta swego męża, posłała po niego TYLKO jedną osobę, która pobieżnie znała Sang-hyeona).
Poczucie żenady i zmarnowania własnego czasu dopełnia w tym filmie również niemal stereotypowe ukazanie Koreańczyków jako kapryśnych kombinatorów, którzy zawsze znajdą powód by gruntownie zmienić zawartą przez siebie wcześniej umowę (para "żebraków", która postanowiła zapłacić mniej niż połowę obiecanej kwoty za niemowlę i to w ratach, z powodu tego, że... brwi dziecka wyglądały inaczej niż na zdjęciu) albo cwaniaków, którzy pragną oszukać "niesprawiedliwy system" (para numer trzy, która mimo szczerej chęci zaadoptowania dziecka, postanowiła kupić je za pokaźną sumę u jakiś szemranych typów, zamiast po prostu udać się do wiecznie przepełnionych sierocińców - kilkuletnie dzieci można bowiem jeszcze wychować po swojemu).

Innymi słowy film okropnie mnie zawiódł - zamiast spójnej historii, ukazującej problemy koreańskiego społeczeństwa, dostajemy fabularną fantasmagorię rodem z opery mydlanej, urozmaiconą dodanymi prawie że na siłę wątkami humorystycznymi i ładnymi panoramami na miasta i krajobrazy. Należy ten film w zupełności pominąć i obejrzeć koreańskie produkcje, które wspomniałem na samym początku.

religawojtek

Podpisuję się rękami i nogami pod tą opinią. Byłam wczoraj w kinie na tym filmie i również jestem totalnie zawiedziona. Nie wiem czy jeszcze w przyszłości kiedyś skuszę się na jakiś koreański film po tym seansie. Parasite to przy tym prawdziwy majstersztyk !

religawojtek

Tak bardzo się zgadzam. Wszystko tutaj się rozłazi. Od bohaterów, których historie wcale nie angażują poprzez scenariusz który ucieka często na boki w tempie godnym ślimaka. Absolutnie nie da się sympatyzować z żadną postacią bowiem wszyscy wydają się grać wręcz papierowo.

religawojtek

Tak bardzo się zgadzam. Wszystko tutaj się rozłazi. Od bohaterów, których historie wcale nie angażują poprzez scenariusz który ucieka często na boki w tempie godnym ślimaka. Absolutnie nie da się sympatyzować z żadną postacią bowiem wszyscy wydają się grać wręcz papierowo.

religawojtek

co za bełkot, film ten jest końcu powrotem do tego co zawsze było najlepsze kinie Koreańskim i filmów Kim ki Duka czy Parka, nie te współczesne i komercyjne "Parasite" czy "Squid Game". już oglądając kolejne współczesne filmy czy seriale myślałem, że całkowicie pochłonęły ich te nudne straszenie korporacjami a tu taka odmiana :)
Wątki poboczne to były po to abyś zrozumiał przyczyny postępowania bohaterów i jak one się zmieniały z czasem. Ale widać to za trudne było, nie dziwię się jak się człowiek zachwyca "squid game" rodzajem filmów które od dobrych 30 lat był eksploatowany w kinie Japońskim, tylko że przeniesiony na grunt Koreański, to może być dla kogoś film przegadany za trudny.

ocenił(a) film na 2
aszgil

Nie pamiętam, by w "Parasite" czy "Squid Game" był wątek "straszenia korporacjami".
W pierwszym były to różnice klasowe, podziały społeczne oraz desperacja biednych, by się z biedy wydostać.
W drugim były to z kolei problemy gigantycznego zadłużenia, wyścigu szczurów i bawienia się ludzkim życiem przez przemysł rozrywkowy dla elity.
Jeśli już to właśnie "Baby Broker" posiada wątek korporacyjny, obrazowany przez kościół skupujący niechciane dzieci i sutenerka zmuszająca sieroty do prostytucji, by pokryć koszty ich "opieki".
Jeśli zaś chodzi o postępowanie bohaterów to są oni opisywani w sposób chaotyczny i powierzchowny, przez co niespecjalnie interesujemy się ich poczynaniami. Same "motywy" jakimi kierowała się Soo-Young można śmiało uznać za szczyt hipokryzji, obłudy i dwulicowości.

religawojtek

właśnie dlatego masz problem z tym bo w ogóle nie znasz kina koreańskiego, jak byś poznał stare filmy Kim ki duka, gdzie właśnie w połowie z nich przewinęło się to sutenerstwo, wykorzystywanie kobiet dzieci, to byś może coś pojął. Podobnie było z Parkiem.
Tym czasem to właśnie parasite czy Squid pokazuje to co wciskają korporacje, będziesz pracował ile wlezie a jak nie to będziesz zabawką dla bogatych.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones