W zasadzie to mnie trochę rozczarował. Ukazano tu wszystko, co dzieli kultury i religie, dość czytelnie i nawet dydaktycznie spolaryzowano wszystko, co można było spolaryzować, zaś sama historia – jakkolwiek smutna i powtarzalna nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Myślę, że adresem samym w sobie nie musiała być tu złożona historia Iraku, od którego bohaterowie jednocześnie uciekają i starają się być bliscy. To dość uniwersalny film o tym, czym jest opresja religii, lojalność wobec rodziny i egzystencjalne zagubienie emigranta. Plus za świetny podkład muzyczny, jednak całość nie wyraża niczego, czego nie wyraziłyby już dziesiątki filmów o podobnej tematyce. Tylko niezły.