niezły Jeff Bridges i Barry Brown ale przede wszystkim zdjęcia robią wrażenie. Trochę komedii i dramatu i oryginalne zakończenie a sam film jest o przyjaźni trudnej i wystawionej na wiele prób. W TV czasami leci jako "Złe towarzystwo"
Tak, kawał porządnego westernu, też miałem przyjemność wczoraj go obejrzeć. Zdjęcia bardzo ładne, kręcone w atrakcyjnych krajobrazach, a poza tym odpowiedzialny za nie był Gordon Willis, w tamtych latach jeden z najlepszych operatorów w kinie amerykańskim. Sam film to jak dla mnie, zaskakująca mieszanka westernu naturalistycznego z sporą dawką groteski. Ciekawe rozwiząnia w wszelkiego rodzaju, nielicznych scenach akcji i strzelaninach. Oryginalny western, zapewne nie dla miłośników klasycznych filmów z Waynem.
tak wielbiciele dużego J mogą się poczuć nieusatysfakcjonowani oglądając "Bandę".Podczas filmu zastanawiałem się jak Wayne czy Clint czy taki np Mitchum rozprawiliby się z bandą, do której na samym końcu przystał młody Bridges. Zapewne trwało by to około 10sek. a tutaj cała strzelanina była doprawdy iście groteskowa.
W trakcie tej sceny pomyślałem, że to chyba najgorsza i najbardziej nieudolna strzelanina w historii westernów, ale w sumie pasuje do tego, co już panowie wspomnieliście w temacie :) Scena oprawiania królika, nieudolna strzelanina w wykonaniu nie wyborowych strzelców, a awanturników... wszystko to jakoś bardzo sprawnie ze sobą współpracuje. Mogę tylko się przyłączyć do tego, co już zostało napisane w tym temacie.