nie lubię jak w sztukę wplątana jest zbrodnia (psychopaci), nie bardzo interesuje mnie też piekielny obraz Hollywood (można tworzyć po za).
Film wydaje się być na siłę ambitny, niektóre sceny można dowolnie interpretować i może to być wartościowe, ale też nie, zależy w którą stronę pójdziemy.
Rozumiem metaforyczną opowieść, ale ze względu na sposób przedstawienia mnie nie kusi już ponowne obejrzenie (nie wszyscy muszą się zachwycać takim filmem, nawet jeżeli doceniają jego walory).
Pisząc, że nie lubię kiedy w sztukę wplątana jest zbrodnia, powinienem zaznaczyć że chodzi o taka zbrodnię która przeradza się w horror mający wywołać sztucznie dodatkowy dreszcz emocji.
A Ty znów z tą swoją teorią dziwną.
Ale widzisz. Co do tego filmu zgadzamy się z oceną. Lecz dla mnie
zdecydowanie z innych względów zasługuje tylko na 6. Na siłę jest tam
wciśnięty motyw niewiadomej - dziwnej tajemnicy pojawiącej się znienacka,
burzący początkowy obraz filmu i nie pasujący do obrazu, który nam do
pewnego czasu serwowano. Nie podobało mi się to. Wolałbym jednak gdyby ten
film potoczył się torem, jakim zaczął się toczyć. Fajnie mi się jawiła ta
opowieść.
Poczułem jednak powiew twórczości Lyncha. I jeżeli Lynch poczuł jakiś
powiew od tego filmu zanim zaczął tworzyć swoje, to miał zdecydowanie
lepsze pomysły.
Aczkolwiek film zdecydowanie się wyróżnia i naprawdę fajnie się go ogląda.