PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1252}
7,6 28 337
ocen
7,6 10 1 28337
7,8 29
ocen krytyków
Barton Fink
powrót do forum filmu Barton Fink


Neguję wszelkie daleko idące interpretacje filmu jakoby nawet całowanie po butach miało ukrytą symbolikę i trzy, a nawet cztery dna. Barton Fink to po groteskowa satyra, w której wiele elementów jest alegorycznych, a świat przedstawiony budowany jest na bazie sennego snu, w którym przewodnikiem jest sam diabeł. Oczywiście nie ma tam jego rogatej personifikacji, lecz wiele tropów wskazuje na to, że podczas szukania natchnienia Barton spotkał samego króla piekieł, który chce mu powiedzieć coś bardzo ważnego na temat prostych ludzi i tych z wyższych sfer, na temat zasad rządzących światem oraz jak należy lub nie robić karierę w Hollywood.
Film braci C. to taki Lokator, tylko, że z mniejszymi jajkami i kompletnym brakiem na początek filmu. Cała ta senna otoczka i hotel pełen komarów, odchodzących płatami tapet i podejrzanie długich korytarzy jest jak najbardziej klimatyczny. Jednak to, co właściwie robi Fink, a raczej nie robi - kompletnie nie zajmuje się swoją pracą i odwala fuszerkę, - budzi zastrzeżenia. Zwłaszcza, że ten facet nie popycha w żadnym stopniu fabuły, po prostu jest. Jak nakręcić film o zapaśnikach? Na pewno nie idąc na zapasy. Przecież można spotkać się z innym pisarzem albo wydymać jego sekretarkę.
Bohater-ciele skutkuje jednym - rozwleczeniem akcji. To nie Harry Angel, który próbuje rozwikłać zagadkę, to nawet nie jest Trelkovsky, który przebiera się za kobietę. Barton to nudziarz, który nie robi absolutnie nic angażującego, ekscytującego, nie popycha fabuły naprzód, nie ulega przemianie. Widz zwyczajnie ogląda szczura laboratoryjnego, który siedzi w pokoju hotelowym i coraz szerzej rozdziawia usta na widoki nie z tej ziemi i kolejne przewrotki fabularne.
Nawet scena starcia z marynarzami, mimo świetnego tempa i organizacji (czytaj: inscenizacji), jest pozbawiona emocji, a Turturro męczy się niesamowicie. Nie to, co wspaniały jak zwykle Goodman, Lerner,Shalhoub czy dwójka detektywów. Ich występy są wręcz piorunujące i z łatwością jest im przyćmić nudnego i pozbawionego pokaźnej ekspresji i pasji Turturro.
Podnoszę ocenę, bo jednak doskonale rozumiem bohatera i sytuację, w której jego szef najpierw żąda napisania czegoś, a potem stwierdza, że i tak gówno to kogo obchodzi. Wspaniała hipokryzja ludzi pozbawionych talentu jest dla mnie codziennością, dlatego traktuję ostatnie sceny osobiście.
I to by było na tyle, ponieważ nie ma co się rozdrabniać i rozkładać film na części pierwsze. Interpretacja nie zmieni faktu, że film z początku ma okrutne tempo, które w połączeniu z niemrawym głównym bohaterem sprawia, że pierwsza godzina to raczej męka. Nie mam nic do fajnych scenek pozbawionych sensu, które można byłoby wyciąć. Mógłbym godzinami oglądać kubrickowski hotel zła lub przypadkowe sceny, w których tapeta się odkleja, lokaj roznosi buty, a szalony Goodman śrutuje ludzi. Jednak w przypadku braci Coen doskonale rozumiem ich podejście do symboliki (oglądałem Poważnego człowieka). Lubią robić widza w bambuko i serwować mu zagadki bez odpowiedzi. Dlatego cały seans wydaje się takim trochę picem na wodę, fotomontażem, prowokacją. Bo jaka jest puenta tego filmu? Czemu służyła alegoria piekła, Szatana, uniżenia itd? Czy to, aby nie zasłona dymna, która ma sprawić, że widzowie będą chcieli widzieć w filmie coś więcej aniżeli jedynie groteskowe widziadło senne? Obawiam się, że tak, ponieważ twórcy filmu używają symboliki daremnie. Tak jak To nie jest kraj dla starych ludzi doskonale radzi sobie bez interpretacji jednego z bohaterów jaki ucieleśnienia i personifikacji zła pierwotnego, tak samo Barton Fink mógłby być tylko dramatem pisarza, któremu zabrakło weny. Niemniej to właśnie sceny surrealistyczne i odrealniające świat przedstawiony są najlepsze i można powiedzieć, że coś się w końcu dzieje, ktoś zaczyna grać, patyna opada.
Mam mieszane uczucia co do tego filmu. Z jednej strony wynudził mnie on straszliwie i ani nie sprawdził się jako alegoryczne narzędzie (masakra wybuchła za późno), ani jako satyra na Hollywood (ileż tego było), ani jako dramat o niespełnionym artyście (irytujące powtarzanie mantry, że sztuka jest wzniosła i znajduje się ponad biedotą, lecz jest dla niej jest po prostu irytujące!).
Naciągam do szósteczki i myślę, że nie ma co do końca ufać Coenom, bo nie raz wpadłem z nimi do ślepego zaułka alegorii. A nie ma nic gorszego niż szydzenia z widza przez to, że nie zna on np. sposobu przyrządzania kałamarnicy, który okazuje się kluczem do analizy filmu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones