Jakie macie odczucia wobec zmiany Husha z Thomasa Elliotta na Riddlera?
Szczerze mówiąc żadne. Ktoś mi zdradził że Elliot w filmie nie będzie Hushem, więc moim oczywistym kandydatem był Jason Todd. Po zobaczeniu pierwszych scen z Hushem byłem już prawie pewien, bo czarna część kostiumu wyglądała podobnie jak ubrania Jasona w historii "Under the Hood" (była na jego podstawie animacja). Szkoda że w filmie nie pojawiła się Huntress ani Red Robin, jak w pierwowzorze. Nigdy nie byłem specjalnym fanem Husha w komiksach, więc fuzja z Riddlerem i twist mi nie przeszkadzają.
Komiksu nie czytałem, ale byłem pewien, że Hushem okaże się właśnie Elliot. Z jednej strony fajnie, że się tak nie stało, bo byłoby to zbyt oczywiste, a z drugiej strony nie jestem przekonany czy Riddler był najlepszym wyborem.
Dla mnie ma to więcej sensu niż w komiksie, historia dzięki temu nabiera trochę więcej sensu. Do tego wątek z Catwoman też lepszy niż w komiksie, urwany w ciekawszy sposób.
Przed seansem nie czytałem nawet opisu filmu, tyle co znam lore. Ciekawy byłem jak zamierzają sprawić żeby to był Elliot, a tu taka niespodzianka. Z jednej strony to fajnie że zagrali wbrew oczekiwaniom, z drugiej jakoś motywacje Riddlera są takie sobie, sam Elliot ma może dwie sceny zanim umiera, a jego relacja z Brucem jest opowiedziana zamiast pokazana, co tylko czyni scenę załamania się Batmana na widok jego ciała jeszcze bardziej irracjonalną. Nie czułem jakby Bats aż tak przeżywał śmierć "przyjaciela", z którym relacje miał (co nawet jest wspomniane w filmie) takie sobie.
Nie znam komiksu, ale animacja mnie zaciekawiła.
Początek był całkiem obiecujący.
Niezłe walki, ciekawa postać Husha.
Tylko że końcówka padła kompletnie. To że ten wątły Riddler okazał się jakimś badassem jakoś nie było ciekawe, a wręcz głupie.
Już każdego bym się spodziewał, może z wyjątkiem Pingwina, ale nie Riddlera.
Końcówka padła, kompletnie mnie rozczarowała.