Gdyby Batmana dać w ręce kogoś, kto wie, co robi, świat mógłby dostać dobry film. A tak dostał kolorowy koszmarek, który jakieś śladowe ilości tego Burtonowskiego człowieka nietoperza posiada, mimo to jest słabym filmem.

Carrey trochę za bardzo pajacował w roli Człowieka zagadki, a Tommy Lee Jones odrobinę mu wtóruje w tym i jest za mało poważny jak na Two Face. W kreskówce był lepszy, bardziej mroczny i poważny, tutaj irytuje.

Z kolei Kilmer niczym nie zapada w pamięć i lepiej pasował mi do roli w Willow, gdzie był świetny niż do Batmana. Natomiast Gotham jest zbyt kolorowe i nie ma tego mroku, który wykreował Burton.

Sam Raimi powinien znaleźć się na krześle reżysera. Szkoda, że to jemu fabryka snów nie powierzyła różdżki. Miał już doświadczenie przy filmach ze stylem komiksowym tak jak Darkman i mógłby tutaj, coś wyczarować. I tak zamiast czarów, są słabe triki.

Plusy ? Niewiele.
Dwa, może trzy ujęcia miasta. No i element, który jest lepszy od filmu, utwór U2 - Hold me, thrill me, kiss me, kill me.