W całym filmie nie ma nawet jednej sceny, w której Bruce Wayne byłby bez kostiumu Batmana. Owszem, są momenty, w których nie ma na twarzy maski, ale cały czas pozostaje w stroju nietoperza.
Wniosek nasuwa się sam - coś tutaj stanęło na głowie. To już nie Bruce Wayne zakłada maskę Batmana, to Batman czasami ją ściąga, jakby chciał pokazać widzowi, że pod spodem zostało jeszcze coś z człowieka!? Historia, która zwykle toczyła się na dwóch płaszczyznach - pierwszej, w której Bruce Wayne prowadzi przewrotne życie altruistycznego milionera a jednocześnie znanego playboya oraz tej, w której przeistacza się w bezkompromisowego superbohatera wymierzającego sprawiedliwość przestępcom - została ograniczona tylko do tej drugiej. Nie ma tu pokazanego, tak charakterystycznego dla Batmana, konfliktu tych dwóch światów, z których każdy miał swój odrębny urok i był jednakowo ciekawy. Film dużo przez to traci. Jest w pewien sposób "niepełny" i pozbawiony specyficznego dla historii Batmana klimatu.
Co prawda autorzy scenariusza stworzyli tutaj (chyba niejako w zamian) inny rodzaj "dwupłaszczyznowości" - wydarzenia w filmie rozgrywają się w różnych ramach czasowych. Teraźniejszość przeplata się nieustanie z "duchami przeszłości". Bynajmniej nie składa się to w całość na dobrą fabułę. Raczej ma się wrażenie, że jest ona posklejana ze scen wściekłej akcji albo raczej "nawalanki" - Batman, jego pomocnicy i przeciwnicy - każdy z każdym. Co gorsza, Batmana (który nigdy nie posiadał żadnych nadludzkich "mocy" a jedynie futurystyczne gadżety i wyćwiczoną sprawność fizyczną) zdaje się być jakoś przesadnie niezniszczalny. To już nie "komiksowy superbohater" a bardziej T-1000 z "Terminatora", który wychodzi bez najmniejszego zadrapania na twarzy nawet z wybuchu bomby.
Zawiedzie się ten, kto będzie szukał w tym filmie atmosfery filmów reżyserii Burtona czy Nolana, albo nawet serialu anime z lat 90. Można by rzec: "To nie ta bajka"...
Od strony technicznej film również jest średni. Animacja, delikatnie mówiąc, nie powala na kolana. Jeśli chodzi o filmy z Batmanem, to pod względem warsztatu anime, moim zdaniem, nieprzerwanie króluje "Batman: Gotham Knight" z 2008. Niestety "Under the Red Hood" zostaje za nim daleko, daleko w tyle.
Moja ocena: 2/10