Już w trailerze widać specyficzne poruszanie się głównego bohatera i niestety tak to wygląda przez cały film. Biegnie jakby w spodnie nakichał i wymachuje łapkami. Washington jr. jest drewnem co widzieliśmy już w Tenet, ale tutaj jego rola to porażka. Jak to już ktoś napisał jedyny czarny w filmie, do tego powiązali mu ręce. Nie dość że nie może wtopić się w tłum to i ciężko ze scenami akcji.
Plusem filmu jest muzyka i zdjęcia jakby z filmu z lat 70-80tych. Fabuła z lukami bez większych zaskoczeń po prostu biegnij i uciekaj przed czyhającymi na ciebie na każdym rogu złymi ludźmi. Najśmieszniejsza scena gdy dzwoni przez telefon ze związanymi rękami. No i spektakularny skok.
Tak naprawdę zabrakło niewiele do tego by ten film stał się co najmniej niezły. Detale, dopracowanie szczegółów, wyeliminowanie "uproszczeń fabularnych". Dodatkowo Washington nie jest wszechstronnie uzdolnionym aktorem. Nieźle odgrywa ból, cierpienie, ale zagranie radości i szczęścia (początkowe sceny) kompletnie mu nie wychodziło. Film jednak nie jest taki zły, jak niektórzy to opisują.