... pierwsza to montażysta/montażystka. Tak fatalnego montażu dawno nie widziałem. Oglądasz film, "napięcie" rośnie, bach, blackout - zaciemnienie. Pierwsza myśl jest taka, że padł odtwarzacz lub płyta. Ale nie, oglądamy dalej. Za jakiś czas znowu ta sama sytuacja. Co jest do cholery?! Kto to w ogóle wymyślił? Scena urwana prawie w połowie, ledwo dialog udało się dokończyć, blackout. O, oglądamy dalej. Tylko mamy wrażenie jakby brakowało kilku sekund filmu. Kto tak idiotyczny zabieg wymyślił? Katastrofalny pomysł. A podobno leżącego się nie kopie...
Drugą osobą jest Jan Frycz - pojawił się dwa razy na ekranie, nie wypowiedział jednego zdania, ale dobrze wygląda przy Stence, więc przelew zrobiony, aktor opłacony, nazwisko na plakacie dodane. A że jest kompletnie nie potrzebny to co z tego.
I tyle. Chcę jeszcze wspomnieć o beznadziejnym zakończeniu. Z nudów, jak nigdy, w połowie filmu zajrzałem na filmweb, żeby zobaczyć co o BB piszą ludzie. Przy okazji oceniłem film na 3 gwiazdki, ale po obejrzeniu go do końca zmieniam ocenę na 2.
Ciężko mi komukolwiek polecić ten film. Ja odradzam.
A ja myślałem, że mam walniętą kopię i dlatego są blackouty;)No cóż w takim wypadku ocena tego filmu jest jeszcze niższa.
Dokładnie! Rozumiem, że to miało wyglądać jak ,,niezależny, amatorski, ale genialny film'' no ale cóż ni to genialny, a amatorszczyzny nie puszcza się w kinie. Napisy początkowe jakby zrobione w paincie, po 10 minutach montaż irytuje, a w połowie ma się ochotę wyjść z kina lub wyłączyć.
Też muszę przyznać rację. Ma się ochotę wyłączyć bo te przerywniki są strasznie męczące. Co do napisów to byłam święcie przekonana, że mam jakąś niedorobioną wersję, ale sprawdziłam i wszędzie tak jest. Co za porażka. Końcówka też taka jakby ucięta i w zasadzie to mało co trzyma się tam całości. Współczuję tym wszystkim osobom, które wybrały się na to kina, 15 zł jak krew w piach a można było iść np. na piwo i miło spędzić czas.
mi ten montaż nie przeszkadzał tak bardzo, jak ten cholerny odgłos towarzyszący pchaniu przez nią wózka. film przygnębiający i mało realistyczny. dziecko ma fajne ciuchy, ale nie ma porządnego wózka i niejednokrotnie co jeść?? poza tym laska chodzi po drogich sklepach i kupuje dragi, nie pasuje mi to do TYPOWEGO polskiego nastolatka... i ta jej rozpacz po stracie antka, albo raczej jej brak. film oceniłam dość wysoko, bo oceniam go tylko na tle innych polskich filmów o podobnej tematyce. dodatkowo byłam ciekawa zakończenia a to już jakiś plus.
Trzeba było kupić film na DVD. Jakoś ja oglądałem i nie było takich rzeczy jak piszesz. A co do zakończenia to było mistrzowskie, nikt chyba się nie spodziewał takiego finału.
Montaż jest kwestią względną. Jednych męczy, innych nie. Moim zdaniem taki zabieg intencjonalnie miał wprowadzać widza w frustrację poprzez dawkowanie napięcia o którym piszesz. Rozumiem, że nowatorskość i alternatywa są zewsząd krytykowane, bo nie nawiązują do tradycji i stagnacji? :)
Postać ojca bohatera (Jana Frycza) ograniczała się właśnie do jego "bycia". To również intencjonalny zabieg - pokazywał swoisty binaryzm w wychowaniu dziecka. Kobieta była stroną, która dominuje, decyduje, mówi. Ojciec był stroną bierną, którego rola ograniczała się do siedzenia i przytakiwania żonie we wszystkim. To właśnie najciekawszy aspekt filmu, który bardzo wiele wyjaśnia w decyzjach podejmowanych przez ojca Antka, jego niedojrzałości i braku męskiego wzoru do naśladowania.
Zakończenie nie jest beznadziejne. Właśnie ten punkt jest najbardziej realistyczny dla ponowoczesnego społeczeństwa w którym się aktualnie znajdujemy. Brak refleksji i nierozumienie własnej podmiotowości. Dość wymowne i wbrew pozorom bardzo prawdziwe. Szczególnie tu, w Polsce.
Pozdrawiam.
Zdaje się, że co do Frycza to chodziło o to, że to słabe, że film promuje się na nazwisku aktora, który pojawia się na ekranie przez niecałe 5 minut i równie dobrze mógłby go grać jakikolwiek stażysta. I efekt byłby taki sam jak opisujesz (cel zabiegu może i opisujesz dobrze, ale tu nie o to chodzi:P)
natomiast co do montażu, to montażyści chcieli wymyślić po prostu coś fajnego. Jednak, nie zrobili tego wystarczająco dobrze i ogólnie wypada to dośc słabo. Mówi to osoba po filmoznawstwie i wielu zajęciach o nowej fali, awangardzie etc. Jak już bierzemy się za przekraczanie granic to z głową.
"Jednak, nie zrobili tego wystarczająco dobrze i ogólnie wypada to dośc słabo".
Nie przekonał mnie niestety ani ten argument, ani przesłanka o tym, że jesteś po filmoznawstwie. We współczesnym społeczeństwie sieci i mediów w którym dostęp do informacji i wiedzy jest ogromny bardzo łatwo można zweryfikować informacje przekazywane przez drugą osobę. Z resztą student studentowi nierówny - znam studentów którzy w życiu nie trzymali w rękach książki do kolokwium a i tak udaje im się owe studia zakończyć. Jaką wartość ma wiedza takiego studenta? Raczej nikłą :) Chętnie poczytam jakie konkretnie zabiegi montażystów i w których momentach zostały przezeń przekraczane bez głowy. Na czym polega ta negatywna nowatorskość? I dlaczego tak właściwie jest negatywna?
Nie chce mi się mądrzyć :) Ale podstawowym błędem jest tu urwanie dźwięku, czasem w czasie słowa. To nie wygląda na nowatorskie, a niemądre. Podejrzewam, że ktoś miał pomysł na nagle urywanie obrazu i zapomniał o ścieżce dźwiękowej. Swoją drogą, to chwilami film jest bardzo źle nagrany - wokale są źle słyszalne ;/ Kolejny minus
Jak pierwszy raz obejrzalam też myślałam że g...o , ale za drugim razem się zszokowałam. To jest prawdziwy dramat w stylu-gdzie są k... rodzice
Brr... aż dostałem ciarek czytając, że ktoś skusił się na obejrzenie tego po raz drugi. Podziwiam.
Uważam, że należałoby obejrzeć parę razy ten film, aby go zrozumieć (to oczywiście do tych osób, które mówią, że jest on tragiczny, najgorszy itp...) Oczywiście, że o gustach się nie dyskutuje, ale nie wierzę, aby było tak wiele negatywnych opinii, wynikających z czysto indywidualnych kwestii. Moim zdaniem film był świetny- odróżniający się od innych filmów, w których wszystko jest nieprawdziwe, podkolorowane, przesłodzone i zakłamane. To tyczy się także montażu filmu- zamiast stosować profesjonalne sposoby montażu, zrobić nie wiadomo jakie zakończenie oraz wstęp, film zaczął się od razu; bez żadnych, zbędnych wprowadzeń. A to, że sceny były stosunkowo długie, pojedyncze i nie koniecznie zwięzłe, też nawiązywało do minimalistyki i realizmu filmu. Tak więc wszystko wskazuje na prostotę i szczerość filmu.