Mam problem z ocenieniem tego filmu.
Z jednej strony klasyczny film akcji z ciekawym motywem przewodnim oraz brawurowymi zdjęciami i montażem, z drugiej jednak film infantylny, absurdalny nawet jak na film akcji.
Najbardziej raziła mnie gra aktorska. Ani Cage ani Travolta wybitnego warsztatu nigdy nie mieli, ale zdarzały im się rolę co najmniej dobre. W Face Off grają jednak komicznie wręcz sztucznie, mimika bardziej sugeruje parodie, sceny w zamyśle tragiczne (np. rozmowa Cage'a z żoną w szpitalu po tym jak ta zbadała krew) trochę śmieszą miast przekonywać.
Drugą bolączką są scenariuszowe babole i koloryzacja, np choćby ostatnia scena z filmu gdy Travolta przygotowywany jest na operacje i co następuje potem? Żona jak gdyby nigdy nic czeka sobie w domu (dlaczego nie czekała z wypiekami na twarzy w poczekalni szpitala?!) i słyszy że mąż jest już za rogiem... Żenująco niespójna scena.
No i ostatni zarzut, choć pewnie dla wielu takowym nie będzie - miliard pocisków wystrzeliwanych przez dwóch twardzieli i żaden nie trafia. Toż to było komiczne jak Travolta schował się za doniczką z kwiatem, Cage wystrzeliwuje pół magazynku z semi-automata i nic. Jest oczywiście szybko wplecione ujęcie jak rozlatuje się bambusowa łodyga kwiata. Eh, poraz tysięczny o włos od trafienia.
Panowie rzucają się, biegają, skaczą, robią śmieszne przewroty zamiast wycelować zza zasłony.
John Woo mimo iż fajnie wyreżyserował ten film na tym polu zdecydowanie przesadził. Nawet w filmach "zabili go i uciekł" i "tylko jeden człowiek może ocalić świat" trzeba mieć umiar by nie być karykaturą samego siebie.

Jak wspomniałem już na początku bije się z myślami jaką notę wystawić. Gdyby nie klimat i miejscami fajnie przerysowany świat, dałbym ocenę bliską gniota. Czymś się ten film jednak broni, szkoda że ma tak wiele mankamentów które nie pozwalają dać więcej niż... 5.